Jeszcze w środę IPC (Międzynarodowy Komitet Paraolimpijski) poinformował, że rosyjscy i białoruscy zawodnicy będą mogli wziąć udział w rozpoczynających się 4 marca zimowych igrzyskach olimpijskich. Warunkiem był występ pod neutralną flagą. Łukasz Szeliga: Jako pierwszy wstałem i uznałem decyzję za kompromitującą W czwartek decyzja została zmieniona. Łukasza Szeliga, prezes Polskiego Komitetu Paraolimpijskiego, był osobą, która wywarła prawdopodobnie najmocniejszy wpływ na władze IPC. W czwartek ostatecznie wykluczono rosyjskich i białoruskich sportowców. - IPC podjęło jedyną słuszną decyzję, jaką mogło podjąć. 14 godzin wcześniej na wewnętrznym spotkaniu zarządu IPC z przedstawicielami narodowych komitetów olimpijskich jako pierwszy wstałem i uznałem tę decyzję za kontrowersyjną i kompromitującą. Powiedział Andrew Parsonsowi [szefowi IPC - przyp.], że chowa się za statutem, w sytuacji w której na drugim końcu szali stawia prawa człowieka i demokracji, co jest dla mnie niedopuszczalne - mówi w rozmowie z Interią Łukasz Szeliga. - Zresztą taki mój głos od początku w tej sprawie się pojawiał. Jeszcze wcześniej razem z komitetami litewskim, łotewskim i estońskim wystosowaliśmy pismo do Andrew Parsonsa, by wykluczył Rosję i Białoruś z igrzysk paraolimpijskich, bo to po prostu jest nieporozumienie - dodaje. Czytaj więcej - Rosjanie i Białorusini wykluczeni z zimowych igrzysk paraolimpijskich Ukraina mogła wycofać się z igrzysk. To samo zrobiłaby Polska W oficjalnym oświadczeniu IPC wyjaśniło, że za taką decyzją stały głosy federacji, stawiające pod znakiem zapytania sens i opłacalność rozgrywania igrzysk. Jak się okazuje, Ukraina groziła wycofaniem się z rywalizacji, a wtedy igrzyska zbojkotowałaby także Polska. - Finał finałów, mamy decyzję, która zdejmuje pewien ciężar z serca, ponieważ jestem w stałym kontakcie z Ukrainą. I gdyby ta decyzja nie była inna, to Ukraina wycofałaby się z igrzysk. A wtedy nasza reprezentacja solidarnie zrobiłaby to samo. Nie ukrywam, że spadł mi z serca ogromny ciężar po tej decyzji - mówi dla Interii prezes Szeliga. Prezes Polskiego Związku Paraolimpijskiego dodał, że żal mu rosyjskich i białoruskich sportowców. Nie może jednak przejść obojętnie wobec rosyjskiego ataku na Ukrainę, wskutek którego życie i dobytek tracą niewinni ludzie. - Możemy teraz skupić się na sporcie, choć patrząc na to z innej strony, to zawodnicy rosyjscy i białoruscy są ofiarami Putina również. Absolutnie nie mam nic przeciwko zawodnikom, bo to nie oni są spiritus movens tego, co dzieje się na Ukrainie. Ale, zresztą tak wypowiedziałem się w trakcie spotkania, IPC w ten sposób, pozwalając zostać zawodnikom na igrzyskach, daje dowód aprobaty temu, co się dzieje na Ukrainie - wyjaśnia Szeliga. Polscy sportowcy solidarni z Ukrainą - Rozmawialiśmy jeszcze nieoficjalnie po tym spotkaniu i Andrew Parsons próbował przekonywać mnie jakimiś pseudoargumentami, ale odpowiedziałem mu, że może sobie darować. To co mówił, zupełnie do mnie nie trafiało. Bał się procesu, że będzie odpowiadał za to, że to niezgodne ze statutem. W zestawieniu z ludźmi, którzy umierają i są niczego niewinni - jest to po prostu śmieszna argumentacja - nie kryje swoich emocji prezes polskiego związku. Szeliga twierdzi, że solidarność z Ukrainą była jedynym słusznym zachowaniem w tej sytuacji. - Nie mogłem się inaczej zachować. Teraz spróbujemy skoncentrować się na sporcie. Ta sytuacja spowodowała, że nasza reprezentacja jest jeszcze bardziej skonsolidowana z ukraińskimi zawodnikami i wyczuwam jeszcze większą motywację do tego, by stanąć na starcie i dać z siebie wszystko - mówi prezes. I zaznacza, że wreszcie może skupić się na igrzyskach, które rozpoczną się już w piatek. - Mam nadzieję, że uda się wywalczyć choć jeden medal. Teraz czekamy na otwarcie igrzysk. Serdecznie pozdrawiam wszystkich kibiców sportu paraolimpijskiego w imieniu swoim, wszystkich zawodników i całej misji paraolimpijskiej, która jest tutaj w Pekinie - zakończył. Wojciech Górski