Sablikovej, która mieszka w gminie Pocitky, ok. 10 kilometrów od Novego Mesta na Morave, najbardziej żal pięknego ogrodu, który ostatnio szczególnie pielęgnowała pozostając w domu z powodu zamknięcia granic w związku z pandemią koronawirusa. - Powódź dotknęła całą naszą wioskę i mnie także, choć mieszkam na jej skraju. Woda z łąk i pastwisk wlała się do domu, zniszczyła też cały ogród, który został niedawno ukończony. Z rodziną i sąsiadami byliśmy w stanie opanować sytuację. Przyjechali też strażacy. Doceniam solidarność wszystkich ludzi, którzy tu mieszkają, bo naprawdę bardzo sobie pomagają. Dzięki sąsiadom, którzy koparką przekopali rów, było możliwe spuszczenie wody z ogrodu. Chociaż jest to bardzo trudny czas dla wielu ludzi, wszyscy są tu wspaniali - powiedziała agencji CTK 33-letnia Sablikova. Czeszka trenowała ostatnio w domu z powodu zamknięcia granic, choć normalnie o tej porze roku przebywa we Włoszech. Treningi były jednak lżejsze, bo od niespełna miesiąca porusza się bez gipsu po kontuzji, której doznała podczas ćwiczeń.