Po serii skoków Polacy zajmowali trzecie miejsce. Najlepiej na obiekcie K 95 spisał się Pochwała, który w niedzielę w Erzurum zdobył srebrny medal w rywalizacji indywidualnej w formule Mass Start. We wtorek zawodnik z Zakopanego uzyskał 96 m, przy 90,5 Wantuloka i 90 Zaryckiego. "Mateusz potrafi skoczyć zdecydowanie dalej i gdyby tak zrobił, mielibyśmy złoty medal. I tak jest bardzo dobrze, bo po cichu liczyłem jedynie na trzecie miejsce naszej drużyny" - powiedział trener polskich kombinatorów Zbigniew Byrdy. Po biegach sytuacja na czołowych miejscach uległa całkowitej zmianie. Prowadzący po skokach Japończycy spadli na piąte miejsce, a zajmujący drugą pozycję Niemcy - na szóste. "To jest właśnie cały urok kombinacji norweskiej. Straty nie były duże i wszystko mogło się wydarzyć. Po skokach traciliśmy do pierwszego miejsca tylko dziewięć sekund" - podkreślił Byrdy. W zawodach triumfowała pierwsza drużyna Rosji, a za Polakami znalazł się drugi zespół z tego kraju. Polacy przegrała złoty medal zaledwie o 0,1 sekundy. "Mówiłem Tomkowi, żeby założył większe buty - wtedy mielibyśmy złoto" - żartował po biegu Wantulok. "Niestety stopa na mecie mi nie urosła" - odpowiedział Pochwała, który w polskiej ekipie biegł jako ostatni. "Moim zdaniem, to srebro zawdzięczamy Andrzejowi, ponieważ pobiegł rewelacyjnie" - podsumował trener Byrdy. W polskiej ekipie to już piąty medal zdobyty na Uniwersjadzie zimowej w Erzurum. Wszystkie są srebrne. Z Erzurum Marcin Cholewiński