Hanna Mazur dopiero w kwietniu skończy 16 lat - w koreańskim Gangwon rywalizuje więc głównie z zawodniczkami starszymi od siebie. A że jest utalentowana, pokazała już rok temu, w Zimowym Olimpijskim Festiwalu Młodzieży Europy (EYOF) zdobyła cztery medale w short tracku, jeden z nich w złotym kolorze. Gwiazdą na długim torze w Korei Południowej jest teraz Holenderka Angel Daleman, o nieco ponad rok starsza od panczenistki UKS Orlica Duszniki Zdrój. I to Daleman miała już w dorobku Zimowych Młodzieżowych Igrzysk Olimpijskich dwa złote medale - na 1500 i 500 m, a także brąz w rywalizacji mikstów. Mazur była szósta na 500 m, do podium zabrakło sekundy, oraz trzecia na 1500 m. To jeden z trzech medali zdobytych dotąd przez Polskę w Korei Południowej. W wyścigach mieszanych Polska też mogła powalczyć o krążek - pech dopadł jednak w półfinale Szymona Hostyńskiego. Zaatakowany przez Koreańczyka w półfinale runął na lód, a rywal pojechał dalej. Polski protest niewiele dał, Korea ostatecznie zdobyła srebro, Polska została z niczym. Polka pozbawiona wielkiej szansy. "Jest mi bardzo przykro. Już jak wchodziłam na start to czułam, ze to będzie bardzo dobry bieg" Hanna Mazur mogła sobie odbić tę stratę w finale biegu masowego - była tu jedną z faworytek. Sama zresztą nie kryła się z tym, że chce o medal powalczyć, może nawet o złoty. Miała też dodatkowy atut, czyli udział w rywalizacji o rok starszej od siebie Zofii Braun. Obie Polki pewnie awansowały do finału tej najbardziej widowiskowej konkurencji, w której punkty zdobywa się już w trakcie wyścigu, na finiszach poszczególnych okrążeń. Kluczowa jest jednak linia mety, to ona decyduje o podziale krążków. Gdy zaczynało się ostatnie okrążenie, zaatakowały Holenderki, za nimi ruszyły obie Polki oraz Chinki. Braun przebijała się do przodu po zewnętrznej części toru, Mazur - po wewnętrznej. Tej pierwszej się udało, drugiej - nie. "Król Kamil" z odciętymi skrzydłami. To miejsce jest dla niego przeklęte - Bieg był spokojny, miała sił jak nigdy. W momencie, kiedy rozpoczęłam wyprzedzanie po wewnętrznej, miejsca było dużo. To bowiem oznaczało dla niej koniec marzeń o tytule w Korei Południowej. - Marzenie o złotym medalu prysło w sekundę. Jest mi bardzo przykro. Już jak wchodziłam na start to czułam, ze to będzie bardzo dobry bieg. Nie nastawiałam się konkretnie na złoty medal, cieszyłabym się z jakiegokolwiek. Szkoda, jestem tym zdenerwowana, bo tam nie było mojej winy i nie wywaliłam się sama - żaliła się Hanna Mazur. "Gdybanie nie ma sensu". Zofia Braun skończyła tuż za podium, zadecydował ostatni łuk W tej sytuacji nadzieją polskiej ekipy pozostała w Zofii Braun - niespełna 17-letnia panczenistka WTŁ Stegny Warszawa spisała się znakomicie, finiszowała na piątej pozycji, ale wygrany wcześniej punktowany finisz pozwolił jej zająć ostatecznie czwarte miejsce. Czyli tuż za podium. Zawodniczka ze stolicy jednak nie dramatyzowała. - Sam finisz był dobry. Trochę ciężko mi było się utrzymać w ostatnim łuku, dlatego też wyprzedziły mnie Chinki. Może gdybym zaczęła finisz wcześniej... - zastanawiała się Polka. - Gdybanie nie ma teraz sensu. Zebrałam tu dużo doświadczenia, bo z reguły jak jeżdżę bieg masowy, to walczę o punkty w środku wyścigu. Dziś chciałam zawalczyć o medal, ale nie udało się - dodała. Końcowa kolejność na podium była taka, jak na finiszowej kresce: złoto przypadło Holenderce Daleman (33 punkty), srebro jej rodaczce Jasmijn Veenhuis (21 pkt), a brąz - Chince Liu Yunqi (10 pkt). Ta ostatnia zakończyła więc występy w Korei z trzema medalami (złoto w mikście, srebro na 1500 m) oraz czwartym miejscem (na 500 m). Polki zostają w Azji - z Korei przeniosą się do Japonii. Tu w Hachinohe, w północnej części wyspy Honsiu, odbędą się najpierw zawody młodzieżowego Pucharu Świata (3-4 lutego), a później juniorskie mistrzostwa świata (9-11 lutego). Już w Japonii do Polek dołączą pozostali reprezentanci Polski.