Polki pożyczyły szczotki. Zostały docenione i wylądowały na wielkiej gali
Wystarczyło pożyczyć swoje szczotki, by wylądować na wielkiej gali w przepięknym Budapeszcie. To spotkało cztery Polki: Magdalenę Herman, Paulinę Frysz, Małgorzatę Frysz, Julię Jawień. Ku wielkiemu zaskoczeniu wszystkie panie wylądowały na wielkiej gali zorganizowanej w Królewskiej Hali Jeździeckiej w stolicy Węgier.

Polacy w przeszłości wielokrotnie byli nagradzani przez Międzynarodowy Komitet Fair Play. Wśród laureatów było wielu naszych wielkich mistrzów.
Teraz do tego grona dołączyły, ku wielkiemu zaskoczeniu, polskie curlerki. Magdalena Herman, Paulina Frysz, Małgorzata Frysz i Julia Jawień, czyli polska juniorska reprezentacja, a wraz z nimi trener Damian Herman została nominowana do nagrody Fair Play. Postawa Polek została doceniona. Już na stałe zapisały się swoim gestem w historii sportu.
Totalne zaskoczenie. Polki nominowane do wielkiej nagrody. Trafiły na wielką galę
Cztery pierwsze zawodniczki to reprezentantki KS Warszowice. Jawień to curlerka Krakowskiego Klubu Curlingowego.
Ten sport zyskuje coraz bardziej na popularności w Polsce. Nasi curlerzy radzą sobie coraz lepiej na świecie. Męska drużyna kilka miesięcy temu wywalczyła awans do dywizji A w mistrzostwach Europy.
Polską drużynę do nagrody Fair Play nominowała Węgierska Federacja Curlingu. Historia miała miejsce w grudniu 2023 roku, kiedy to w fińskim Lohji odbywały się mistrzostwa świata juniorek dywizji B. Reprezentacji Węgier w trakcie transportu zagubiono sprzęt curlingowy, przez co groziła im dyskwalifikacja. Na pomoc Węgierkom przyszła właśnie nasza reprezentacja, która użyczyła swojego sprzętu.
Węgierkom nie doleciały na te mistrzostwa świata szczotki. Bez tego nie miały szansy zagrać. Temat został poruszony na spotkaniu organizacyjnym. Wyszłyśmy z propozycją, że pożyczymy rywalkom naszych szczotek. Grałyśmy w innej grupie, więc nasze mecze się nie zazębiały. Węgierki zajęły ostatecznie piąte miejsce, a my 16. Po tych mistrzostwach - jak się okazało - zgłosiły nas do nagrody Fair Play
- Kompletnie o tym nie wiedziałyśmy. Kiedy otrzymałyśmy zaproszenie na wielką galę w Budapeszcie, to było dla nas ogromne zaskoczenie - dodała.
Z Myślenic na salony
Jawień pochodzi z Myślenic, w których nie ma curlingu. Sportem tym zaraziła ją siostra jej mamy. Sama zaczęła grać i w końcu postanowiła zabrać kilka razy na treningi swoją siostrzenicę na zgrupowanie do Giżycka.
- Po drugim razie rozpoczęłam treningi w Krakowie. Wtedy jeszcze na lodowisku Cracovii. Spodobało mi się. W 2023 roku dziewczyny ze Śląska z KS Warszowice zaproponowały mi grę w swojej drużynie. Dwa razy wygrałyśmy razem mistrzostwa Polski juniorów - opowiadała.
Niestety kilka lat temu Polski Związek Curlingowy został rozwiązany decyzją sądu. Światowa Federacja Curlingu (WFC) podała jednak naszemu krajowi pomocną dłoń, by zawodnicy z Polski mogli rywalizować na arenie międzynarodowej. Obecnie zarządzanie polskim curlingiem odbywa się przez Polską Federacją Klubów Curlingowych. Sportowcy nie mają przez to dofinansowania z ministerstwa sportu, a to wiąże się z tym, że sami sobie wszystko finansują.
Jawień na co dzień studiuje i pracuje dorywczo. Przyznała, że w Polsce nie ma możliwości, by wyżyć z uprawiania curlingu. Inaczej jest na zachodzie Europy.
Niedawno myśleniczanka została wicemistrzynią Polski już w gronie seniorów w barwach AZS Gliwice.
Zobacz również:
- Jeszcze kilka lat temu pracowała w szkole. Dziś jest mistrzynią olimpijską
- Liam Szczęsny skradł show. Ojciec wszystko pokazał. Stadiony świata
- Rosyjska mistrzyni grozi Polakom? Tak zareagowała na dyskwalifikację rodaków. "Odbierzmy Polsce prawa"
- Dyskryminacja w kadrze? Polski finalista olimpijski walczy o start po poważnej chorobie


