Oskar Kwiatkowski był najlepszy w kanadyjskim Blue Mountain. Droga po zwycięstwo nie była jednak łatwa. W kwalifikacjach Polak nie czuł się zbyt dobrze i ostatecznie zajął w nich dziesiąte miejsce. W PZN szaleństwo. Ogolili głowy po sukcesie Oskar Kwiatkowski: to była droga przez mękę - To była dla mnie droga przez mękę. Nie wiem w ogóle, jakim cudem dojechałem do mety w obu przejazdach, bo popełniałem takie błędy. Jazda była wprawdzie szybka, ale nie mogłem się wstrzelić z rytmem. Było dużo miękkiego śniegu pomieszanego z lodem i przez to w mojej jeździe było wiele chaosu - mówił Kwiatkowski. W finale starał się on jechać już spokojnie i bez szaleństw, ale w dobrym rytmie. - Najtrudniej było jednak w 1/8 finału. Wygrałem minimalnie na słabszym torze. Od tego momentu zacząłem się czuć swobodniej. Lepiej zacząłem się dogadywać z głową - dodał. Dzień wcześniej Kwiatkowski zajął trzecie miejsce w tej samej konkurencji na tej samej trasie, ale jak przyznał, tamtą lokatę, choć przecież było to podium Pucharu Świata, przyjął dość chłodno. To tylko pokazuje, jakie ambicje ma zakopiańczyk. - Nie interesowało mnie to trzecie miejsce, bo jednak to nie jest zwycięstwo. Cieszyłem się jednak z niego, bo wiedziałem, że jeśli tylko zaufam sobie i uspokoję głowę, to będę w stanie wygrać - mówił Kwiatkowski. Oskar Kwiatkowski liderem Pucharu Świata. Może zostać najbardziej utytułowanym Polakiem Polak został liderem klasyfikacji Pucharu Świata w slalomie gigancie równoległym. - To jest dla mnie coś niesamowitego. Muszę do tego przywyknąć, bo to jest dla mnie nieznane uczucie. Będę sobie musiał z tym poradzić - opowiadał 26-latek. Dla Kwiatkowskiego to było siódme podium i druga wygrana w karierze. Tym samym w alpejskiej odmianie snowboardu zrównał się on z Mateusz Ligockim, którzy dziesięć lat temu po raz siódmy stanął na podium PŚ w snowboard crossie. Ma on też na koncie dwie wygrane. Każdy kolejny sukces Kwiatkowskiego sprawi zatem, że będzie on najbardziej utytułowanym polskim snowboardzistą w PŚ. Kwiatkowski triumfował w slalomie gigancie równoległym w Blue Mountain. To była próba generalna przed mistrzostwami świata, jakie odbędą się w gruzińskim Bakuriani (19 lutego - 5 marca). - Teraz powrót do domu i chwila odpoczynku, a potem czas treningów przed mistrzostwami świata - zakończył "Gumiś", który będzie jednym z poważnych kandydatów do medali w Gruzji. Warto też podkreślić dobrą jazdę w Blue Mountain Aleksandry Król. Polka zajęła czwarte miejsce i również potwierdziła medalowe aspiracje przed MŚ. - Tuż przed mistrzostwami świata zobaczyłam jednak, że jestem bardzo szybka. Szkoda, że nie udało się wskoczyć na podium, ale o to postaram się w Bakuriani - zapowiedziała 32-latka.