Europejski czempionat tym razem rozgrywany był w formule wielobojowej. W wieloboju, jak również w wieloboju sprinterów, kluczem do walki o najwyższe cele jest wszechstronność, dlatego słabszy przejazd na jednym z dystansów może sporo kosztować. Właśnie jeden trochę gorszy występ, w sobotę na 500 metrów, kosztował Damiana Żurka szansę na wywalczenie medalu w wieloboju sprinterów. Ostatecznie niewiele przegrał z trzecim Timem Prinsem z Holandii. Wygrał Jenning De Boo, wyprzedzając Merijna Scheperkampa, siódmy był Marek Kania, a ósmy Piotr Michalski. Medale dla Polaków były o włos. Pech Biało-Czerwonych na mistrzostwach Europy Damian Żurek i Kaja Ziomek-Nogal tuż za podium. Oboje bili rekordy Polski - Druga "500" mi nie wypaliła, było za dużo błędów, wieloboje są to bardzo ciężkie zawody, a my mieliśmy niecałe 12 godzin przerwy po piątkowych startach - mówił Damian Żurek. U pań rywalizację na czwartym miejscu zakończyła Kaja Ziomek-Nogal, piąta była Karolina Bosiek, a dziesiąta Iga Wojtasik. Wygrała Jutta Leerdam, która wyprzedziła Femke Kok i Suzanne Schulting. - Holenderki były tutaj najlepsze i tego nie da się ukryć - komentowała Kaja Ziomek-Nogal. - Bardzo się cieszę, że zajęłam czwarte miejsce. Miałam cel w głowie ustawiony na top 5 tych zawodów, cel został więc zrealizowany, a przecież wielobój nie jest moją mocną stroną. Jestem bardzo zadowolona - dodała. Zarówno Ziomek-Nogal, jak i Żurek pobili rekordy Polski w wieloboju sprinterskim. U kobiet wynosi on teraz 152,250 pkt., a u panów - 138,190 pkt. Natalia Jabrzyk osiągnęła cel. Znakomity debiut Władimira Semirunnija W "dużym" wieloboju w Holandii rywalizowało troje Polaków: Natalia Jabrzyk, Olga Piotrowska i debiutujący w polskich barwach Władimir Semirunnij. W odróżnieniu od wieloboju sprinterskiego na miejscach medalowych nie stanęli tylko i wyłącznie gospodarze, bo połowę medali zgarnęli Norwegowie. Wśród pań triumfowała Holenderka Antoinette Rijpma-De Jong, a wśród panów Norweg Sander Eitrem. Natalia Jabrzyk ostatecznie uplasowała się na dobrej ósmej pozycji. - Na pewno, tak jak mówiłam, o tę ósemkę chciałam zawalczyć - mówiła Jabrzyk. - Cieszę się, że ten cel został zrealizowany. Szkoda trochę, że nie udało się obronić siódmego miejsca, bo było dosyć blisko, ale i tak jestem naprawdę zadowolona. Cztery biegi uważam bardzo dobrze przejechane. Trochę jeszcze było błędów technicznych, ale wierzę, że na przyszłych Pucharach Świata będę miała okazję je poprawić. Startowałam tutaj już jako dzieciak, więc dobrze znam tę halę, ale naprawdę kibice robią niesamowitą robotę. Tak troszeczkę się śmialiśmy, że zrobili sobie mistrzostwa Holandii, ale wierzę, że tutaj inne kraje też są w stanie zawalczyć. Z kolei Olga Piotrowska była jedenasta, a wśród panów Władimir Semirunnij dziesiąty. - Jestem bardzo zadowolony, że pierwszy start i od razu na takiej arenie, gdzie całe trybuny, mnóstwo ludzi przyszło - mówił Władimir Semirunnij. - Może nie jest to jakiś szczyt moich marzeń, ale na pewno jestem z tych wszystkich biegów zadowolona, bo to były dobre biegi, rekord życiowy na 500 metrów, najlepszy wynik w sezonie na 3000 metrów i najlepszy wynik w sezonie, też bliski życiówki na 1500 metrów - podsumowała Olga Piotrowska. - Więc naprawdę ta praca owocuje i te wyniki z każdym biegiem są coraz lepsze. Cieszę się, że mogłam tutaj wystartować, kibice byli wspaniali. I nawet nie chodzi tylko o to, że te trybuny są pełne, ale po prostu ci kibice naprawdę dopingują wszystkim, jedzie się tutaj fantastycznie - zakończyła 25-latka.