W Estonii wygrała Rosjanka Kamiła Walijewa, która wyprzedziła swoje rodaczki Annę Szczerbakową oraz Aleksandrę Trusową. Kurakowa, która w czerwcu skończy 20 lat, będzie reprezentować Polskę w zimowych igrzyskach olimpijskich w Pekinie (4-20 lutego). W Tallinnie zajęła najwyższe miejsce w historii występów Polek w ME. W przeszłości dwukrotnie (1993, 1996) siódma była Zuzanna Szwed, a raz - w 1994 roku - na tej pozycji uplasowała się Anna Rechnio. Urodziła się w Moskwie, ale kilka lat temu przeniosła się do Torunia i rozpoczęła starania o starty w biało-czerwonych barwach. - Pomogło mi to, że jechałam na mistrzostwa Europy bardzo spokojna. Miałem takie nastawienie - sama dla siebie, że ma być to po prostu dobry trening przed igrzyskami. Chciałam zwyczajnie, dobrze potrenować. Dlatego nie spodziewałam się absolutnie takiego miejsca (śmiech). Nie myślałam o jak najwyższej lokacie, bo zawsze chcę być jak najwyżej. To dla mnie normalne i naturalne - powiedziała Kurakova. Przyznała, że w programie krótkim czuła ogromną moc, a po tym przejeździe bardzo uwierzyła w swoje możliwości. - W pewnym sensie po prostu nie spodziewałam się tak dobrego występu już w pierwszej części rywalizacji. Gdy szłam na program dowolny pojawił się już stres. Gdy bowiem niczego się nie spodziewasz, to jest super, luźno. Gdy już coś masz na wyciągnięcie ręki, chcesz to utrzymać, to jest znacznie ciężej - oceniła. ME w łyżwiarstwie figurowym. Jekaterina Kurakowa: Miałam świadomość, że marzenie jest blisko Dodała, że bardzo chciała osiągnąć tak dobry wynik punktowy - 204,73 pkt. - Wiedziałam, że każdy skok może mnie kosztować miejsce w klasyfikacji. Miałam też świadomość, że małe marzenie jest blisko i trzeba się skupić - wyjaśniła. Przyznała, że trening w sobotę miała rano, a przejazd w decydującej fazie rywalizacji był ok. godziny 22. - Ten czas był bardzo ciężki. Starałam się nie myśleć, ale nie mogłam. Wyszłam na spacer, potem coś oglądałam w pokoju, ale stres był duży. Dziś się cieszę, po prostu się cieszę - powiedziała. W trakcie igrzysk w Pekinie jej podejście do zawodów będzie takie same jak w Tallinnie. Liczyły się będą czyste przejazdy, a nie konkretne lokaty. - To zupełnie co innego, gdy rywalizujesz z zawodniczkami z Europy, a co innego, gdy na starcie staje cała światowa czołówka. Nie myślę o miejscu, robię swoje. Jak wykonam to, co potrafię, to będzie super - wskazała. Jej zdaniem są szanse na jeszcze lepsze przejazdy niż na mistrzostwach Europy, bo tam pojawiały się drobne błędy. Jekaterina Kurakowa. Dzieli czas między Toruń a Włochy Na co dzień dzieli życie i treningi dzieli między Toruń a włoską Egnę, gdzie ćwiczy pod okiem Lorenza Magriego i Angeliny Turenko. To właśnie dzięki staraniom toruńskiego klubu Axel zawodniczka uzyskała polskie obywatelstwo i może reprezentować biało-czerwone barwy na arenie międzynarodowej. - Brak mi słów, które ocenią wdzięczność za spełnianie marzeń. Taką możliwość dała mi Polska. Chyba każdy sportowiec ma takie marzenie, aby pojechać na igrzyska. Jestem niezwykle szczęśliwa, że przeprowadziłam się do Polski i spotkałam tam wspaniałych ludzi, jak ci w Toruniu. Jest we mnie wielka wdzięczność za wszystko - dodała Kurakowa. Przyznała, że teraz jest wykończona psychicznie i fizycznie. - Dużo mnie to kosztowało. Zostawiłam całą siebie na lodzie w Tallinnie. Emocjonalnie jestem wykończona. Ale to przyjemne zmęczenie, gdy wiesz, że masz z tego dobry wynik. To bardzo przyjemne uczucie - oceniła. W środę Kurakowa leci już do Włoch na treningi, aby przygotowywać się do startu w igrzyskach. Prosi kibiców o to, aby po prostu trzymali kciuki. Autor: Tomasz Więcławski