- Przygotowania ruszyły już dawno, pracowaliśmy przez cały sezon letni, nie czekając oczywiście, aż zmrozimy tory. Mamy swoją bazę w Centralnym Ośrodku Sportu w Cetniewie i pracowaliśmy w takim cyklu, że co miesiąc mieliśmy tam tygodniowe zgrupowanie. Jest tam odpowiednia infrastruktura, mamy swoje urządzenia do rozpychania bobslejów, monobobów i skeletonów - powiedział w rozmowie z Interią Przemysław Piesiewicz, wiceprezes Polskiego Związku Bobslei i Skeletonu i wiceprezydent Światowej Federacji Bobslei i Skeletonu. W miniony weekend w Cetniewie odbyły się mistrzostwa Polski w rozpychaniu, w których wystartowało 5 kobiet i 7 mężczyzn. To właśnie spośród nich wybierana będzie kadra narodowa. - Po tych mistrzostwach dowiedzieliśmy się, że z występów w kadrze zrezygnowała Sylwia Smolarek, co było dla nas dość niespodziewane. Obecnie mamy jedną skeletonistkę Zuzannę Klocek, jednego skeletonistę Władysława Polywacza oraz dwie pilotki, mogące startować w monobobach i bobslejach, Lindę Weiszewski i Julię Słupecką. Poza tym mamy też grupę młodych chłopaków, którzy będą przygotowywać się do roli pilota - podsumował wiceprezes PZBiS. Zuza Kolcek rozpocznie sezon w drugiej części po wyleczeniu kontuzji. Rezygnacja Sylwii Smolarek oznacza, że szansę zobaczenia jakiejkolwiek Polki w Pucharze Świata, a co za tym idzie wywalczenia kwalifikacji olimpijskiej, są bardzo małe. - Nie tracimy miejsca w PŚ, jednak ciężko będzie zastąpić Sylwię, bo po prostu nie mamy drugiej tak doświadczonej zawodniczki. Oczywiście celem każdego związku jest wywalczenie kwalifikacji olimpijskiej, natomiast, żeby do tego doszło, trzeba spełnić szereg warunków, uplasować się w 50. rankingu światowego, ukończyć w ciągu dwóch sezonów przejazdy na sześciu zawodach IBSF na co najmniej trzech różnych torach - przyznaje Piesiewicz, który jednak uważa, że jest szansa, abyśmy zobaczyli w Pekinie chociaż jednego Polaka. - Jestem optymistą, jeśli chodzi o występy w męskim skeletonie Władysława Polywacza, który ma polską licencję, a mam nadzieję na dniach otrzyma polski paszport. Patrząc na liczby, tutaj konkurencja jest mniejsza niż gdzie indziej, a Władysław jest młodym ale doświadczonym zawodnikiem i powinien sobie poradzić. Zrobił latem niesamowity progres, jest "w gazie" i ten sezon może należeć do niego. Być może w końcu doczekamy się powrotu męskich załóg, których od jakiegoś czasu nie oglądaliśmy. Plan zakłada, że Polacy wystartują w Pucharze Europy w bobslejowych dwójkach. - Zarówno u kobiet, jak i u mężczyzn, możemy wystartować w PE i taki mamy plan. Bierzemy udział w programie rozwojowym IBSF, zaczynamy od Lillehammer, potem lecimy do Siguldy i Winterbergu. Będziemy to robić w cyklach, w których będziemy jeździć dwa tygodnie na jednym torze, a potem zamierzamy wystartować w Pucharach Europy. Tak jak robiliśmy do tej pory z Sylwią Smolarek i trenerem Foltinem. Trenowaliśmy na danym torze tak długo, aż zawodniczki się go nauczyły i mogły tam bezpiecznie startować - mówi Piesiewicz. Trenerem będzie, podobnie jak przed rokiem, Oleg Polywacz, któremu pomagał będzie Ryszard Rećko. Wiceprezes PZBiS Przemysław Piesiewicz zapewnia również, że kadra jest zabezpieczona sprzętowo. - Posiadamy monoboby, bobslejowe dwójki i najnowszej generacji skeletony Schneidera. Teraz jednak naszą pracę zweryfikuje lód.