Trybunał Arbitrażowy ds. Sportu (CAS) ws. Kamiły Walijewej był wobec Rosjanki bardzo surowy. Cztery lata dyskwalifikacji i odebranie tytułów to iście drakońska kara dla tej młodej zawodniczki. Czy to jednak kończy sprawę jednego z największych skandali w historii zimowych igrzysk olimpijskich? Zdecydowanie nie. Przynajmniej ze strony Rosjan, którzy nie zamierzają zostawić tego wszystkiego bez podjęcia walki. Początkowo były to tylko szumne zapowiedzi, jakich z reguły nie brakuje w takich sytuacjach. Sporo mówiło się o upolitycznieniu procesu, oberwało się przewodniczącemu WADA Witoldowi Bańce, który rzekomo miał robić wszystko, żeby przypodobać się Amerykanom i działać na szkodę Rosji, oświadczenia wydawał Kreml, głos zabierali politycy. Teraz jednak z grubsza wiadomo, jakie dalsze kroki może podjąć otoczenie Walijewej. Apelacja do Sądu Najwyższego. Ostatnia deska ratunku dla Rosjanki Jak poinformował "The Times", kancelaria Pinna Legal, reprezentująca Walijewą, rozważa złożenie apelacji do szwajcarskiego Sądu Najwyższego, który jest władny podważyć wyrok CAS. Strony mają 30 dni na to, by ewentualnie złożyć apelację. A sądząc po deklaracjach z obozu łyżwiarki, w tym z tego, co stwierdziła jej trenerka Eteri Tutberidze, Rosjanie nie uznają tego wyroku i z całą pewnością będą chcieli go podważyć. Z drugiej strony sama Walijewa nie zaprzeczała w trakcie przesłuchań, że w jej organizmie znaleziono niedozwolone substancje. Pozostaje tylko pytanie, w jaki sposób się tam dostały, co mogłoby wpłynąć na wysokość kary. I zdaje się, że Rosjanie chcą ugrać jak największe skrócenie zawieszenie, wciąż mając nadzieję, że ta niezwykle utalentowana zawodniczka zdoła powalczyć np. na igrzyskach w 2026 roku. Walijewa ukarana przez CAS. Kreml zabrał głos Nie tylko Rosjanie pójdą do sądu? Skandaliczna decyzja ws. medali Sprawa związana z Walijewą może mieć ciąg dalszy nie tylko dlatego, że sami Rosjanie będą próbowali skrócić dyskwalifikację swojej zawodniczki. Po wyroku CAS podjęto również decyzję w sprawie medali za rywalizację drużynową z igrzysk olimpijskich w Pekinie. Ta należała już do Międzynarodowej Unii Łyżwiarskiej (ISU), która podjęła bardzo kontrowersyjny werdykt. Zdecydowano bowiem, że co prawda Rosjanie stracą złoto na rzecz USA, ale... zostanie im odjęty tylko wynik z rywalizacji solistek, co sprawiło, że zostali sklasyfikowani na trzeciej pozycji i mają dostać brązowe medale. Na dodatek sposób interpretacji regulaminu przez ISU jest skandaliczny i jawnie krzywdzący wobec Kanadyjczyków. I również Kanadyjczycy zapowiadają, że chcieliby zmiany tej decyzji. Cała sytuacja będzie miała zatem swój ciąg dalszy, najpewniej na sali sądowej. A tam, jak w tym ponurym dowcipie o prawnikach, nigdy nic nie wiadomo.