Joanna Kil, która uprawiała skoki narciarskie i kombinację norweską, już w ubiegłym roku przeszła do historii dwuboju w Polsce. Została pierwszą zawodniczką z naszego kraju, jaka wystąpiła w mistrzostwach świata w narciarstwie klasycznym. W Planicy zajęła wówczas 19. miejsce. I to wszystko po tym, jak wróciła do uprawiania sportu po tym, jak zrezygnowała z jego uprawiania. Ten sezon ma wyśmienity. Tylko w Pucharze Świata zdobyła dziesięć razy więcej punktów niż w ubiegłej zimy. Do tego została triumfatorką Pucharu Kontynentalnego, co w historii tej dyscypliny nie udało się żadnemu Polakowi. Dominator ma kłopoty. Potrzebna będzie operacja? Rozstrzygną najbliższe dni Zapisała się w historii, ale PZN nie powołał jej do kadry. Adam Małysz zapowiada zmiany Mimo tak dużych sukcesów w tej raczkującej dyscyplinie sportu wśród kobiet Kil nie znajduje się w kadrze Polski, bo po prostu Polski Związek Narciarski takowej nie stworzył. Wszystko dlatego, że kombinacji norweskiej kobiet nie ma programie zimowych igrzysk olimpijskich. Kil, na co dzień zawodniczka i trenerka w KS Chochołów, w skokach narciarskich jest prowadzona przez Grzegorza Sobczyka. W nich ma właśnie najwięcej do poprawy, bo biegowo daje radę. Kil może stać się motorem napędowym kombinacji norweskiej w Polsce i dobrze byłoby, żeby z tego faktu skorzystał PZN. To może być szansa na przyciągnięcie chętnych do kombinacji norweskiej, bo w młodszych rocznikach jest wiele dziewczynek, które nie tylko skaczą, ale też biegają na nartach. - Boję się jednak, czy Międzynarodowa Federacja Narciarska (FIS) nie pokrzyżuje nam planów. Już pojawiają się bowiem zapowiedzi, że kombinacja norweska po raz ostatni będzie gościła w zimowych igrzyskach olimpijskich w 2026 roku. To byłoby przekreślenie wszystkiego. Mam jednak nadzieję, że do tego nie dojdzie, bo my, a także wiele innych krajów walczymy o to, by do tego nie doszło - przyznał Małysz. Wielka szkoda, że jednak PZN nie próbuje zachęcać młodych dziewczyn do uprawiania kombinacji norweskiej. Wiele lat temu, kiedy raczkowały skoki narciarskie kobiet, Polska przespała ten czas i teraz nie może dogonić świata. W przypadku kombinacji norweskiej też mamy podobną sytuację. W ostatnich mistrzostwach świata juniorów w Planicy w tej dyscyplinie nie wystąpiła żadna Polka. Tymczasem Lasse Ottesen, dyrektor Pucharu Świata w kombinacji norweskiej, zapowiada walkę o to, by kombinacja norweska kobiet znalazła się programie zimowych igrzysk olimpijskich w 2030 roku. - Patrząc na to, co robi Ottesen, to nie jestem pewien, czy kombinacja zmierza w dobrą stronę, skoro grozi jej w ogóle skreślenie z programu igrzysk. Przede wszystkim FIS musi się skupić teraz na tym, by kombinacja norweska w ogóle nie zginęła, bo zniknięcie z programu igrzysk, to byłby koniec dla tej dyscypliny sportu. Jeśli chodzi o kombinację norweską kobiet w naszym kraju, to my mamy w tej chwili problem ze skoczkiniami, a przecież dwubój jest o wiele cięższy od skoków - zakończył Małysz.