Sport w genach Antje Misersky pochodziła z niezwykle usportowionej rodziny i właściwie była na niego skazana. Jej matka za młodu została mistrzynią kraju w biegu na 800 metrów, a ojciec, który również uprawiał lekkoatletykę, swoją karierę trenerską związał z biegami narciarskimi. I właśnie do tej dyscypliny namówił swoją córkę. I choć to wydaje się oczywiste, bo przecież dzieci często idą w ślady rodziców, to jednak w NRD nie było już takie proste. Szczególnie dla ludzi, którzy tak jak ojciec Antje, znali sposób działania systemu. Za naszą zachodnią granicą stawiano na sport, a może raczej na wyniki w sporcie. Forma ich osiągania miała znaczenie drugorzędne. CZYTAJ TAKŻE: Ranili i zabijali w imię socjalizmu. Wszystko w blasku olimpijskich świateł Stworzono całą machinę dopingową, która miała wręcz produkować mistrzów. Efekty były jednak takie, że po niezwykłych rekordach bitych przez zawodników i zawodniczki z NRD przychodziły głośne afery, dyskwalifikacje i zniszczone kariery. Właśnie w takich okolicznościach W 1985 r. zaledwie 18-letnia Misersky znalazła się w składzie sztafety biegaczek na mistrzostwach świata w austriackim Seefeld. I choć sztafeta z NRD nie była wskazywana w roli faworytek, to sięgnęła po brązowy medal. To równało się popularności i zaszczytom, ale też sprawiło, że młoda biegaczka wzbudziła zainteresowanie tamtejszych decydentów, którzy chcieli ją wpleść w trybiki swojej maszyny. Nie pozwolił córce na doping Ojciec Antje, Henner Misersky, był nie tylko trenerem i byłym sportowcem, ale również pracownikiem akademickim. Jego wiedza dotycząca wszystkich aspektów związanych ze sportem była bardzo duża i zdawał sobie sprawę z tego, jaki wpływ na ludzki organizm ma stosowanie niedozwolonych środków dopingujących. Mocno stał na stanowisku, że doping to zło i należy z nim walczyć. Jednak kiedy został trenerem kadry narodowej, obok strony czysto sportowej w jego pracy pojawiła się jeszcze inna, dotąd mu nieznana - polityczna. A tutaj jego idee i wiedza były sprawą drugorzędną. Liczył się sukces, którym sportowy NRD mieli błyszczeć na międzynarodowych arenach. Odmówił, przekreślając w praktyce karierę swoją i córki. Tak przynajmniej mogło się wtedy wydawać. Odrzucona W NRD sprzeciw wobec działań systemu to nie było coś, na czym przechodzono do porządku dziennego. Kiedy walczono o założony z góry cel, zdanie jednostki nie miało większego znaczenia. Dlatego odmowa Misersky’ego sprawiła, że przestał on pełnić funkcje w reprezentacji kraju. Poświęcił swoją karierę za cenę zachowania swoich ideałów i zdrowia córki, ale i Antje w NRD była skończona. Choć jako świeżo upieczona medalistka mistrzostw świata miała, jak się mogło wydawać, wielką karierę przed sobą, to nic z tego nie wyszło. Podobnie jak ojciec została usunięta z kadry i zmuszona do zakończenia przygody z biegami narciarskimi. Jej zawodowa kariera legła w gruzach, choć przecież wciąż była dopiero na początku swojej drogi. Można jednak nieco patetycznie stwierdzić, że pomocna dłoń wyciągnęła do niej... historia. W gruzy obrócił się cały system, a wraz z upadkiem Muru Berlińskiego żywot zakończyło całe państwo. Niemiecka Republika Demokratyczna przestała istnieć, a dla Misersky otwierała się szansa, by wrócić do sportu. Czytaj także: Pierwsza tenisowa supergwiazda. Jej rekord jest niepobity od 135 lat! Strzał w "10" Była już biegaczka narciarska postanowiła, że spróbuje swoich sił w biathlonie, jednej z najpopularniejszych konkurencji w Niemczech. Kiedy kraj się połączył, miała dopiero 22 lata i dzięki świetnemu przygotowaniu biegowemu mogła zmienić dyscyplinę i wciąż liczyć, że uda jej się zaistnieć na międzynarodowej arenie. Jak się okazało, był to strzał w "10"! Misersky już po dwóch latach startów sięgnęła wraz z koleżankami ze sztafety po brązowy medal mistrzostw świata w Lahti, a podczas igrzysk olimpijskich w Albertville zdobyła złoty medal w biegu indywidualnym i dołożyła do tego dwa srebrne krążki w sprincie i w sztafecie! Z osoby, która kilka lat wcześniej została skreśloną autsajderką, stała się bohaterką całych Niemiec. Była także symbolem, że można sięgać po zaszczyty bez niedozwolonego wspomagania. Podczas igrzysk w Lillehammer zdobyła kolejny olimpijski medal, tym razem srebrny w rywalizacji sztafet, a w 1995 roku została po raz pierwszy w swojej karierze mistrzynią świata, także wspólnie z koleżankami. I właśnie wtedy, będąc na szczycie, postanowiła odejść! Dwa lata wcześniej wyszła za mąż za amerykańskiego biathlonistę Iana Harveya. I mając na koncie zarówno złoto igrzysk olimpijskich, jak i mistrzostw świata zdecydowała, że teraz pora założyć rodzinę. Co prawda miała dopiero 28 lat i sporą przerwę w karierze, ale wybrała przenosiny do USA, gdzie urodziły się jej dwie córki, Hazel i Pearl. Walka się nie skończyła Już jako Antje Harvey została doceniona przez władze zjednoczonych Niemiec. W 1995 r. w Berlinie odebrała medal im. Heidi Krieger, dla szczególnie zasłużonych w walce z dopingiem. Walce, które dla jej ojca nie zakończyła się wraz z upadkiem Muru Berlińskiego. Henner Misersky już na początku lat 90. stał się jednym z najzacieklejszych przeciwników "grubej kreski". W procesach przeciwko byłym trenerom i działaczom, którzy podawali doping swoim podopiecznym, został jednym z głównych świadków. Miał też świadomość, że wielu z nich współpracowało ze Stasi, a teraz, właściwie zupełnie płynnie, trafili do pracy z kadrą czy klubami. I nie spotkała ich za to żadna kara, ani nawet ostracyzm. Misersky zaczął dostawać nawet śmiertelne pogróżki, ale na szczęście skończyło się tylko na słowach. On jednak cały czas pozostawał przy swoich, rozpoczął działania w różnych fundacjach, w tym w Stowarzyszeniu Pomocy Ofiarom Dopingu, równolegle pracując z młodzieżą. Z nim los nie obszedł się już tak łaskawie, jak z córką, bo drugiej szansy nie dostał i chociaż stanął po dobrej stronie, to najlepsze lata kariery trenerskiej mimo wszystko stracił. W 2012 roku Henner Misersky i jego córka Antje zostali wprowadzeni do Galerii Sław Niemieckiego Sportu przez "Stiftung Deutsche Sporthilfe" w nowo utworzonej kategorii szczególnej walki z dopingiem. Dla Antje Harvey afera, którą można nazwać antydopingową, nie oznaczała końca kariery. Los dał jej drugą szansę i zawodniczka ją wykorzystała. Ojciec, stojący na straży zasad fair play, całe życie poświęcił walce o nie. Kosztowało go to bardzo dużo, ale zwycięstwa córki są z całą pewnością i jego triumfami. Na które pracował długie lata.