W stolicy Chin Damian Żurek jeździł znakomicie. W swoim debiucie w igrzyskach był 11. na 500 metrów i 13. na 1000 m. - Mamy znakomitą grupą, która pokazała, że może walczyć o medale. I nie boję się o tym mówić. Mam nadzieję, że spotkamy się za cztery lata na igrzyskach i będę stał z medalem - powiedział wówczas. Zapowiedział medal ZIO i zaczyna realizować plan Teraz zdaje się realizować to, co zapowiedział. Sezon rozpoczynał w grupie B na 1000 m, a teraz na tym dystansie stanął na podium. Przed PŚ w Tomaszowie Mazowieckim tylko raz wbił się w tym sezonie do "10". W Calgary był 10. na 500 m. W zawodach w Polsce wyglądało to znacznie lepiej. W wyścigu na 500 m zajął siódme miejsce, a potem wskoczył na podium. Radości nie było końca, bo dokonał tego na oczach rodziny we własnym mieście. - Trudno mi w to jeszcze uwierzyć. Lepiej nie mogłem trafić z pierwszym podium w karierze. Dokonałem tego przed swoją publicznością, w swoim rodzinnym mieście, przy moich rodzicach. Coś pięknego! - cieszył się Żurek. Warto dodać, że od ponad 30 lat tak młody polski panczenista nie stawał na podium zawodów Pucharu Świata. W 1990 roku 19-letni wówczas Paweł Abratkiewicz, który obecnie jest trenerem głównym polskiej kadry, był drugi na 1000 m w Collalbo. - Fajnie to wszystko idzie od tych igrzysk. Start w Pekinie bardzo mnie podbudował i pokazał, że można walczyć z najlepszymi. Trzeba tylko po prostu trafić w swój dzień. I tak było właśnie w Pucharze Świata w Tomaszowie Mazowieckim. Oby teraz takich dni pojawiało się znacznie więcej - dodał. Zapatrzony w trenera Przed sezonem w kadrze polskich sprinterów doszło do zmiany. Tuomasa Nieminena, który wprowadził Polaków do światowej czołówki, zastąpił jego asystent Artur Waś. Ten przed laty wygrywał nawet zawody Pucharu Świata. - Z pracy z Arturem byłem już bardzo zadowolony po ostatnim sezonie. To, czego dokonałem na igrzyskach, to było też w głównej mierze dzięki niemu. On jest wzrokowcem i doskonale wyłapuje detale. Potem nad nimi pracujemy. Dlatego nie obawiałem się zmiany trenera, a wręcz cieszyłem się nie mogłem się doczekać rozpoczęcia współpracy z Arturem - mówił Żurek, dla którego Waś jest idolem z dzieciństwa. Zapytany o to, co zmieniło się po odejściu Niemienena, odparł: - Na pewno poprawił się klimat w grupie. Każdy z nas dostał nowy bodziec i był ciekawy, jak to wyjdzie. W najbliższy weekend w Tomaszowie Mazowieckim (17-19 lutego) odbędą się zawody finałowe Pucharu Świata. Dwa tygodnie później w Heerenveen (3-5 marca) najważniejsza impreza sezonu, czyli mistrzostwa świata na dystansach. - Plan jest taki, by właśnie w Holandii być w najwyższej dyspozycji. Zobaczymy jednak, jak to się wszystko poukłada. Na razie jednak wszystko idzie w dobrym kierunku - powiedział 23-latek. Być może już w przyszłym roku polscy panczeniści będą mogli trenować w kraju nie tylko w Tomaszowie Mazowieckim. W Zakopanem trwa bowiem budowa krytego toru, który będzie najwyżej tego typu położonym obiektem w Europie. Jeżeli chodzi zatem o warunki przygotowań, to Biało-Czerwoni będą dysponowali jednymi z najlepszych na świecie. Nie pozostanie zatem nic innego, jak szlifować formę do igrzysk olimpijskich w Cortinie d'Ampezzo i Mediolanie i tak zdobywać medale. Żurek zresztą zapowiedział to już w Pekinie.