Wojtasik wieczorem dzień przed startem zauważyła, że nie ma jej na liście, mimo iż kilka godzin wcześniej była zgłoszona. Sytuacja wyjaśniła się dopiero rano i organizatorzy wpisali ją na start, ale z pierwszym numerem. W dodatku musiała jechać na torze sama.- Wiadomo, że to jest trudniejsze, bo nie ma tak zwanego zajączka do gonienia. Postanowiłem przycisnąć z całych sił i wykorzystać, że jadę pierwsza jeszcze po czystym lodzie. I udało się, chociaż trudno mi w to uwierzyć - mówiła Wojtasik. Zimowa uniwersjada. Niesamowita historia Polki Aż do ostatniego biegu Polka prowadziła, w dodatku z ustanowionym nowym rekordem toru. A to tor nie byle jaki, bo legendarny dla amerykańskiego łyżwiarstwa, bo to tutaj w 1980 roku słynny amerykański panczenista Eric Heiden zdobył pięć złotych medali igrzysk olimpijskich. Dopiero w ostatnim biegu lepszy czas od Polki uzyskała Koreanka Minsun Kim. - Gdy była już chyba piętnasta para na starcie to pomyślałam, że mam nadzieję, iż nie będę już czwarta. Bardziej się wtedy stresowałam, niż na starcie - dodała. Pozostałe Polki nie wywalczyły miejsc na podium - Natalia Jabrzyk była piąta, Martyna Baran siedemnasta, a Magdalena Smędzik dziewiętnasta. W rywalizacji mężczyzn piątą lokatę wywalczył Jakub Piotrowski, siódmy był Marek Kania, dziewiętnasty Piotr Nałęcki, a dwudziesty pierwszy Gaweł Oficjalski.- Występ oceniam bardzo dobrze, bo Iga pojechała wspaniale, a w dodatku mieliśmy Natalię Jabrzyk, Kubę Piotrowskiego i Marka Kanię w dziesiątce. To nie są ich koronne dystanse, więc jestem zadowolony i ze spokojem czekam na kolejne starty - mówi trener polskich panczenistów Dariusz Stanuch.W niedzielę rano polscy sportowcy w Lake Placid walczyli też w rywalizacji sprinterskiej w biegach narciarskich. Niestety, zarówno Weronika Kaleta, jak i Robert Bugara odpadli w półfinałach.Zimowa uniwersjada w amerykańskim Lake Placid potrwa do 22 stycznia 2023 roku. Startuje w niej około półtora tysiąca sportowców z ponad pięćdziesięciu krajów.