Niesamowita historia. Nasz zawodnik był jednym z najlepszych w PŚ, a może go zabraknąć w MŚ
To niesamowita historia. Władimir Semirunni, który jest Rosjaninem, ale startuje w polskich barwach, wygrał rywalizację w grupie B na 5000 metrów. Jakby tego było mało, to jego czas - 6.17,90 sek. - dałby mu drugie miejsce w gronie najlepszych zawodników w Pucharze Świata w Tomaszowie Mazowieckim. Nagle pojawiła się szansa na znakomity występ w mistrzostwach świata. Jest jednak jeden problem. Polska na razie nie ma kwalifikacji na tym dystansie.

Władimir Semirunni w pięknym stylu wygrał rywalizację w grupie B na 5000 metrów z czasem 6.17,90 sek. To jego nowy rekord życiowy. Był on niewiele gorszy od rekordu toru, który wynosi 6.15,06 sek. i od dwóch lat należy do Norwega Sandera Eitrema.
Po rywalizacji w grupie A okazało się, że to byłby drugi rezultat w stawce najsilniejszych zawodników. Szybciej w grupie A przejechał tylko Eitrem - 6.16,62 sek. To oznacza, że mamy w kadrze zawodnika światowego formatu, jakiego nie mieliśmy od lat.
Niesamowita jazda naszego łyżwiarza. To nasza nadzieja na wielkie sukcesy
Siemirunni w swoim biegu niemal płynął po lodzie. Niesamowicie też pracował od początku do końca. Wyglądało to tak, jakby się doskonale bawił.
Nie powiem, żebym płynął. Może przejechałem siedem osiem rund dobrze, ale w trzech ostatnich rundach nieco spadłem z tempem. Nie ukrywam, że chciałem powalczyć o rekord toru. Była dobra cyrkulacja powietrza i liczyłem na to, że to się uda
W oczy rzucała się niesamowita regularność 22-latka na rundach.
- Bardzo dużo dają mi treningi na rowerze. Ustawiam sobie na nim waty, na jakich chcę jechać i staram się trzymać ten poziom. To potem przekładam na lód. Czuję to w nogach, że cały czas jadę z tym samym wysiłkiem - tłumaczył Rosjanin.
Takiego czucia nie ma każdy zawodnik. Rozmawiałem z Pawłem Abratkiewiczem, byłym trenerem kadry, dla którego Semirunni przyjechał z Rosji do Polski, i on potwierdził, że to rzeczywiście jest wielka sztuka utrzymanie takiego samego poziomu watów. Obecnie Abratkiewicz jest trenerem reprezentacji Kazachstanu.
Semirunni przygodę z łyżwiarstwem szybkim zaczął w wieku ośmiu lat.
- Mam powiedziała mi, że albo zajmę się trenowaniem czegoś, albo mam się skupić na nauce. Bardzo zatem chciałem gdzieś trenować. Wiedziałem, że wtedy mama będzie mi dawała pieniądze na jedzenie. Akurat do naszej szkoły przyszedł trener od łyżwiarstwa szybkiego. I zdecydowałem się - opowiadał.
Z roku na rok się poprawiał, aż sięgnął nawet po medal mistrzostw świata juniorów jeszcze w rosyjskich barwach.
Polska nie ma miejsca w mistrzostwach świata na 5000 metrów
Za tydzień Puchar Świata odbędzie się w holenderskim Heerenveen. Tam Semirunni, który - wszystko na to wskazuje - wystąpi w Thialfie może pojechać w granicach 6.10. Wszystko przez to, że jednak w Heerenveen jest o wiele szybszy lód.
Na razie jednak żaden z Polaków nie ma zapewnionego udziału w mistrzostwach świata w Hamar (13-16 marca), a Semirunni pokazał, że stać go będzie na walkę o czołowe lokaty.
Raczej nie ma szansy na to, by dostać się z rankingu ustalanego na podstawie punktów Pucharu Świata. Jest jednak nadzieja na kwalifikację z czasem. Obecnie awans daje wynik 6.13,60 sek. Bez dwóch zdań Semirunnija stać będzie nawet na lepszy wynik w Heerenveen. Oczywiście jeśli tylko pojedzie.
Z Tomaszowa Mazowieckiego - Tomasz Kalemba, Interia Sport


