Katarinę Witt nazywano "najpiękniejszą twarzą komunizmu" i "seksem na lodzie". Kiedy zgodziła się nago zapozować do "Playboya", pismo z jej zdjęciami rozeszło się błyskawicznie, a lepszy wynik sprzedażowy w historii zanotowała tylko Marylin Monroe. Była przy tym znakomitym sportowcem i jedną z najlepszych łyżwiarek w dziejach, mającą swoich fanów, co było rzadkością, po obu stronach "żelaznej kurtyny". Wywodząca się z NRD Katarina Witt odnosiła sukcesy, przełamywała bariery, łamała serca i wywoływała skandale. Po zakończeniu kariery sportowej nie zniknęła z życia publicznego i nadal udziela się w niemieckim sporcie. Ostatnio jednak wzbudziła ogromne kontrowersje swoimi prorosyjskimi wypowiedziami. "Czemu winni są niepełnosprawni Rosjanie i Białorusini?" Witt jest ambasadorką odbywających się w czerwcu w Berlinie Światowych Igrzysk Olimpiad Specjalnych. I właśnie w związku z tym w rozmowie z "Welt am Sonntag" przyznała, że stoi po stronie Thomasa Bacha, przewodniczącego Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego i jest za tym, by przywrócić Rosjan do światowego sportu. Również podczas imprezy, która niebawem rozpocznie się z w stolicy Niemiec. - To okropne, że rosyjscy podżegacze wojenni najechali Ukrainę, ale jeśli nasza więź nie będzie oparta na zwyczajnych, ludzkich postawach, to obawiam się powstania nowych murów w naszych umysłach - dodawała była łyżwiarka. Przypomniała również swoje doświadczenie z czasu startów w barwach NRD, kiedy wraz z innymi reprezentantami komunistycznego świata spotykała się ze sportowcami z drugiej strony "żelaznej kurtyny" i wspólnie narzekali na to, że politycy nazbyt wtrącają się do świata sportu. Jej wypowiedzi wywołały spore oburzenie. Komentatorzy zarzucają jej niezrozumienie sankcji, natomiast wielu internautów domniemaną współpracę ze Stasi. Oskarżenia o współpracę ze Stasi Na początku lat 90. część akt, światło dzienne ujrzały akta, które na temat Witt gromadzili agenci Stasi. W prasie zaczęły się pojawiać informacje, że wielokrotnie i dobrowolnie sama spotykała się z agentami, negocjując dla siebie kolejne przywileje. Sama zresztą tego nie negowała, dodając jednak, że na nikogo nie donosiła i nie robiła niczego złego. W jej aktach pojawiają się rozmaite szczegóły. Na temat jej życia zebrano aż trzy tysiące stron. Po wielu latach okazało się, że agenci rozpoczęli zbieranie materiałów już kiedy miała dziewięć lat, widząc w niej spory potencjał i wielki talent. Okazało się, że Stasi prawidłowo oceniła młodą łyżwiarkę. Media i publiczność szalały, bo chociaż Witt nie była agentką, to jednak jej słowa, że jest wdzięczna NRD za to, co osiągnęła, budziły wielkie kontrowersje. Łyżwiarka stwierdziła nawet, że gdyby urodziła się w USA, to jej rodziców raczej nie byłoby stać, żeby uprawiała sport. A w NRD wszystko zapewniło jej państwo. Próbowała utajnić swoje akta, ale na niewiele się to zdało. - Czułam się dwukrotnie osądzona. Najpierw w NRD założono mi akta, a teraz już w wolnych Niemczech ludzie wydają na mnie wyrok - żaliła się łyżwiarka.