O tym, że Elon Musk, właściciel m.in. SpaceX czy Tesli, może przejąć Twittera mówiło się już od wielu miesięcy, ale ostatecznie cała transakcja została domknięta dopiero w końcówce października. Przedsiębiorca na popularny serwis spod znaku niebieskiego ptaszka wydał gigantyczną sumę opiewającą na ok. 44 mld dolarów. Od razu też zaczął wprowadzać swoje porządki i m.in. zadecydował o masowych zwolnieniach pracowników, z których część została później cofnięta. Musk ponadto zdecydował się również chociażby na wprowadzenie opłat za przypisanie do profilów charakterystycznych znaczków autentyczności, co spowodowało niemały chaos i wysyp fałszywych kont podszywających się pod znane osoby. Niemcy mówią "nie" Elonowi Muskowi i... znikają z Twittera Wielkie zamieszanie wokół Twittera sprawiło, że platforma ta widocznie zbrzydła Niemieckiemu Związkowi Narciarskiemu, który w ostatni dzień listopada ogłosił zawieszenie swojej działalności na "Ćwierkaczu". "Drogie koleżanki i koledzy! Ze względu na bieżące wydarzenia związane z serwisem Twitter zaprzestajemy korzystania z tego kanału do odwołania" - czytamy w ostatnim wpisie NZN. Nigdzie jednak nie podano bezpośredniej przyczyny podjęcia tego typu decyzji. "Tak jak dotychczas wszystkie aktualności dotyczące narciarstwa można znaleźć na platformach społecznościowych Facebook, Instagram i TikTok oraz w newsletterze NZN" - podano jednocześnie. Sympatycy biegów narciarskich czy zmagań alpejczyków będą więc musieli zmienić nieco swoje przyzwyczajenia w social mediach... Niemiecki Związek Narciarski skupił wokół siebie na Twitterze niemałą społeczność Warto nadmienić, że w ciągu 10 lat związek zdołał zgromadzić na swym profilu spore, bo wynoszące 44 tys. osób grono subskrybujących. Wśród nich było też m.in. wielu polskich fanów skoków narciarskich, od wielu sezonów niezmiennie bardzo aktywnych na "TT". Zobacz także: Terminarz Pucharu Świata 2022/23 w skokach. Kiedy i gdzie następny konkurs?