Michał Białoński, Interia: Sobota 16 stycznia zostanie zapamiętana jako jeden z najważniejszych dni w historii wspinaczki wysokogórskiej: Nepalczycy zdobyli zimą K2. Mieliśmy nadzieję, że ta sztuka uda się Polakom, ale sukces Nepalczyków również cieszy. Elżbieta Piętak, dyrektor Realizacji Telewizji Polsat, a także uczestniczka ostatniej - jak się niestety okazało - wyprawy Jerzego Kukuczki na południową ścianę Lhotse w 1989 roku: Muszę powiedzieć, że od kilku tygodni śledzę to, co się dzieje na K2. I dzisiaj, ku mojej i nie tylko mojej radości dowiedziałam się o tym wyczynie. Rewelacja! Nepalczycy zdobyli ten bardzo trudny szczyt. Wprawdzie to drugi szczyt - wysokość 8611 m n.p.m., ale to nie chodzi o samą wysokość, ale bardziej o to, że jest to bardzo, bardzo trudny szczyt. Słuchałam osób, które były na K2, mam na myśli głównie Krzysia Wielickiego, który bardzo pięknie opowiada o zdobywaniu tej góry, pięknie mówi też o Szerpach, którzy dokonali tej sztuki. Zastanawiamy się też, czy Polacy nie zazdroszczą im. Myślę, że na pewno tak. Wszyscy trzymaliśmy kciuki za naszych chłopaków, żeby udało im się ten ostatni zimą nieosiągalny szczyt zdobyć. Udało się to grupie wspaniałych ludzi, wspaniałych Szerpów, więc fantastycznie się stało! Nie tylko cały świat wspinaczkowy jest dzisiaj pełen radości, ale cieszą się też wszyscy ludzie. Cały świat gór jest dzisiaj w dużej euforii! Jaka część tego sukcesu polega na tym, że Szerpowie uczestniczą niemal w każdej wyprawie na ośmiotysięczniki, poręczują, są tragarzami, a jaka tkwi w genach, w tym, że od pokoleń mieszkają na wysokościach? Nauczyli się chodzenia po górach po mistrzowsku. - Dla nich to fantastyczna sprawa. Pokazali całemu światu, że nie tylko uczestniczą w wyprawach jako osoby, które poręczują, ale też przygotowują drogi na szczyt, uczestnicząc w tych wyprawach, ale też genialnie wręcz się wspinają. Nie wiem na ile siła tkwi w genach, ale na pewno mają ogromne doświadczenie w górach. Po drugie, te najwyższe góry mają u siebie. Czapki z głów, Szerpowie to wyjątkowa grupa ludzi, którzy potrafią się wspinać. Myślę, że jest bardzo duża radość dzisiaj w Nepalu. K2 to bardzo ważny szczyt. Historia zdobywania ośmiotysięczników zimą została zamknięta. To oznacza koniec emocji w górach? - Ależ skąd. Na szczęście pozostało jeszcze wiele innych szczytów, więc będą mieli jeszcze sporo innych wyzwań wspinacze. Proszę wytłumaczyć laikom, na czym polegała skala trudności K2, które zimą było bardziej niedostępne niż Nanga Parbat czy Mount Everest? - Nie mnie o tym wyrokować, bo nigdy nie byłam pod K2. Kiedyś miałam pojechać, ale to była zimowa wyprawa i powiem szczerze, że się obawiałam, iż tam będzie tak ciężko, że mogę nie dać rady. Miałam jechać oczywiście jako dziennikarka, a nie po to, by wchodzić gdzieś wysoko. Z tego co wiem, K2 to bardzo trudna góra, jeśli chodzi o wspinanie. Z tego, co opowiadali chłopaki, to nie jest góra, którą można zaporęczować i łatwo się ją zdobędzie. To się wszystko dobrze mówi, ale warunki tam panujące: wysokość, ciśnienie, oblodzenia powodują, że jest ekstremalnie trudno wyjść. Na K2 naprawdę trzeba się wspinać. Krótko mówiąc, trzeba mieć bardzo duże doświadczenie, również to zimowe. To nie jest tak, że można - przepraszam za wyrażenie - "popylać" po poręczówkach, a ponadto tak zwane wyższą partie, powyżej 7500 m n.p.m. są trudne, z ogromnymi trudnościami. Na dodatek ogromna część drogi jest oblodzona, więc jest dodatkowo trudno. Pogoda jest również bardzo surowa - niskie temperatury i bardzo silny wiatr. Nepalczykom udało się fantastyczne, bo mieli tzw. okno pogodowe i skorzystali z niego doskonale. Mówiąc szczerze, czekam też na doniesienia czy weszła na K2 cała dziesiątka z tej wyprawy. Na tym im zależało. Super, że się im udało, bardzo się cieszę z tego sukcesu. Rozmawiał: Michał Białoński