O zainteresowaniu sukcesami łyżwiarki Juvenii Białystok najlepiej świadczyła obecność na lotnisku Fryderyka Chopina w Warszawie siedmiu ekip telewizyjnych oraz licznej grupa dziennikarzy prasy i radia, jak i kibiców."Postanowiłam nie jeździć gorzej niż w ubiegłym sezonie, kiedy po raz pierwszy w historii polskiego short tracku zdobyłam w Montrealu srebrny medal mistrzostw świata. Ostatnie zawody to mój życiowy sukces, a te dziewięć biegów było najlepszymi w karierze. Dały mi one ogromną satysfakcję i utwierdziły w przekonaniu, że jest dobrze. Wyprzedzałam rywalki, a więc jestem szybka. Jeszcze nigdy z zawodów pucharowych nie przywiozłam dwóch złotych medali" - podkreśliła 23-letnia Maliszewska, prezentując główne trofea zawodów w Kanadzie, gdzie w drugim starcie była czwarta, oraz w USA.Chwaliła znakomitą atmosferę w grupie szkoleniowej. "Dobra organizacja, spokojna praca, gdyż szkoleniowcy mają przygotowany czteroletni plan przygotowań do igrzysk olimpijskich w Pekinie w 2022 roku" - nadmieniła.Wróciła także do tegorocznych igrzysk w Pjongczangu, gdzie w olimpijskim debiucie była jedenasta na swoim koronnym dystansie. "Szkoda, że w tak ważnej imprezie, i to w pierwszym starcie, zabrakło przy mnie trenerki. Jej słowa zawsze dodają mi nie tylko otuchy, lecz także utwierdzają w przekonaniu, że może być lepiej. Teraz w osobach Urszuli Kamińskiej i Gregory'ego Duranda mam opiekunów, jakich zawsze chciałabym mieć. Jeśli mówią - Natalka jesteś dobra, to im ufam" - powiedziała liderka PŚ, która zaczęła uprawiać łyżwiarstwo w 2007 roku.Poszła w ślady starszej siostry Patrycji, która pierwsza zaczęła odnosić sukcesy, ale później poważna kontuzja zatrzymała rozwój jej kariery. "Nie jestem zazdrosna o sukcesy siostry, bo dlaczego miałabym być?" - wtrąciła Patrycja Maliszewska.Liderka PŚ odpocznie przez najbliższe dni w Białystoku. Potem ją i koleżanki czeka zgrupowania przed kolejnymi pojedynczymi startami cyklu w kazachskiej Astanie i niemieckim Dreźnie oraz podwójnymi w Turynie, które zakończą rywalizację.Zawodniczka Juvenii Białystok w klasyfikacji generalnej PŚ na 500 m ma, po trzech wyścigach, 9042 pkt przewagi nad pięciokrotną mistrzynią świata Chinką Kexin Fan."Nie mierzę jednak w zwycięstwo w ogólnej klasyfikacji, chociaż oczywiście bardzo bym się z tego cieszyła. Moim celem są igrzyska olimpijskie za cztery lata. Biegi pucharowe mają być procesem w tej drodze i cennym doświadczeniem. Chcę próbować i uczyć się nowych rzeczy, jeździć jak najwięcej, także o stawkę, bo wtedy będą się znajdować się w najdziwniejszych możliwych sytuacjach i będę się uczyć z nich wychodzić obronną ręką" - dodała.Jako znakomity jej start za oceanem ocenił prezes Polskiego Związku Łyżwiarstwa Szybkiego Rafał Tataruch."To fenomen i będziemy jeszcze mieli niejedną okazję cieszyć się z jej sukcesów. Jest super zdolna pod względem sportowym, ma to +coś+ ekstra" - powiedział PAP o Maliszewskiej Tataruch, który przyznał, że cieszy go też bardzo rekord kraju sztafety, w którym ona też miała swój udział.Z sukcesów Natalii cieszy się także Aida Bella, która z obiema siostrami w niedalekiej przeszłości wywalczyła brązowy medal mistrzostw Europy."Natalia wcześniej odnosiła pojedyncze sukcesy. Teraz miała trzy starty i odniosła dwa zwycięstwa. Srebrny medal ubiegłorocznych mistrzostw świata był oznaką jej ogromnych możliwości. Cieszmy się, że mamy liderkę Pucharu Świata. Mnie osobiście bardzo też raduje, że po ciężkiej kontuzji do reprezentacji powróciła starsza od niej o siedem lat Patrycja. Teraz obie znakomicie będą się wspierać i uzupełniać, bo są bardzo zgraną parą" - powiedziała PAP Aida Bella.