- Przyjeżdżam do Warszawy, żeby zrobić minimum na mistrzostwa świata i Europy, bo jeszcze tego nie zrobiłam. Przede wszystkim jednak chciałabym zdobyć doświadczenie na międzynarodowej arenie - mówi łyżwiarka. - Program krótki pojadę do tanga. Znajdują się tam, potrójny lultz i potrójny Toeloop, zrezygnowałam za to z potrójnego rittbergera, ponieważ chcę wykonać go w kombinacji. W programie dowolnym planuję pięć skoków potrójnych. Oba są dosyć ciężkie, ale ja to lubię - dodaje. Jak przyznaje, występ w zawodach tej rangi to spory stres, ale i motywacja do tego, by dać z siebie 100%. - Oczywiście, że czuję stres. Jak przed każdymi zawodami, niezależnie czy to wysokiej czy nieco niższej rangi. Dużo osób jednak mówi, że tego po mnie nie widać. I to chyba prawda, bo nie lubię pokazywać emocji. Mimo to bardzo się stresuję, ale też dzięki temu czuję motywację. Takie duże zawody bardzo mnie napędzają - mówi Natalia Lerka, która w tym sezonie chciałaby wrócić do formy, w jakiej była przed kontuzją. Osobą, na której się wzoruje, jest belgijska solistka Loena Hendrickx, która niedawno pokazała się za znakomitej strony w zawodach z cyklu Grand Prix. - Trenowałam z nią kiedyś na obozie i od tego momentu bardzo ją podziwiam. Niedawno zdobyła trzecie miejsce podczas Gran Premio d’Italia, czyli zawodów z cyklu Grand Prix. To moja wielka motywacja - przyznaje Polka. Łyżwiarstwo figurowe to dyscyplina wymagające dziesiątek godzin ciężkich, zróżnicowanych zajęć. - Mam trzy godziny treningów dziennie. To zajęcia na lodowisku plus treningi na sali, zajęcia ogólnorozwojowe, balet czy taniec. Teraz, ze względu na studia, musiałam trochę ograniczyć treningi, ale cały czas codziennie trenuję - mówi łyżwiarka, którą będziemy mogli podziwiać na Warsaw Cup.