Najlepszy wynik Polaka w MŚ od blisko 50 lat, a już zawieszał karierę. Możliwy zwrot akcji
Mateusz Sochowicz zajął 13. miejsce w mistrzostwach świata w saneczkarstwie, jakie odbywały się w Altenbergu. To najlepszy występ Polaka w konkurencji jedynek od blisko 50 lat. Mimo tego 27-latek postanowił zrezygnować z dalszych startów. Podtrzymał decyzję o zawieszeniu kariery, ale pojawiło się światełko w tunelu.

Mateusz Sochowicz to szalenie zdeterminowany sportowiec. Pokazał to w czasie zimowych igrzysk olimpijskich w Pjongczangu, kiedy zapomniał założyć maski ochraniającej twarz i z niemal zamkniętymi oczami mknął po torze z prędkością grubo przekraczającą 100 km/h.
W 2021 roku "Mewa", bo tak na niego mówią koledzy, miał poważny wypadek na torze w Pekinie. Nastąpił on z winy organizatorów, którzy zamknęli bramką tor, na którym wcześniej pojawił się Polak. Skończyło się na poważnych złamaniach i wielomiesięczną rehabilitacją. Na szczęście, bo mogło o wiele gorzej. Sochowicz zacisnął jednak zęby i wrócił. I to na ten sam tor w czasie zimowych igrzysk olimpijskich.
Spotkał się wówczas z Thomasem Bachem, szefem Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego (MKOl), bo historia o jego straszliwym wypadku lotem błyskawicy obiegła świat.
Najlepszy występ Polaka w MŚ od blisko 50 lat
Od ubiegłego sezonu Sochowicz poczynił systematyczne postępy, a w tym zaskoczył świat. Miał znakomite czasy startów. Jedne z najlepszych w stawce. Co z tego, skoro to, co wypracował na samym początku, tracił wraz z kolejnymi metrami w lodowej rynnie. Był pełen zapału, ale nagle - z dnia na dzień - coś w nim zgasło.
Sam jestem ciągle zwodzony obietnicami. Niby wszystko gra, są środki na to, a jednak nic nie dzieje się w tym temacie. Nie rozwijamy się. Stoimy w miejscu. Mam tego po dziurki w nosie. Po co mam inwestować kolejne lata swojego życia w ten sport, skoro wiem, że nic nie drgnie
Wcześniej tak pisał w swoich mediach społecznościowych o podjętej decyzji: "Aby kontynuować karierę, potrzebujemy wsparcia technicznego osób z zachodu, które wiedzą, na czym polega saneczkarstwo, jego aspekty techniczne, wiedzą, jak z treningu na trening poprawiać właściwości metalu dla pewnych przejazdów oraz zwiększania prędkości, zbudować nowe sanki na POLSKICH PODZESPOŁACH!!!"
Dwukrotny polski olimpijczyk podjął decyzję o zawieszeniu kariery. Postanowił jednak, ze w tym sezonie wystąpi jeszcze tylko w mistrzostwach świata w Altenbergu, do których przygotowywał się wyjątkowo. Na własny koszt pojechał na ten tor, by trenować z Niemcami, którzy należą do najlepszych na świecie.
Efekt? Zajął 13. miejsce. W drugim ślizgu uzyskał dziesiąty wynik. To rezultat niespotykany w polskim saneczkarstwie od 1975 roku. Wówczas w szwedzkim Hammarstrand szósty był Mirosław Więckowski. To była jeszcze inna epoka saneczkarstwa. Nie wszystkie zawody rozgrywane były na lodowych torach. Teraz to standard. Dlatego śmiało można powiedzieć, że wynik Sochowicza jest najlepszym w historii występem Polaka w jedynkach w nowej erze saneczkarstwa.
Ten wynik bardzo mnie cieszy. Warunki były jednak pode mnie. Dobrze czułem się na takim lodzie, a konkurencja nie spodziewała się takich warunków. W tygodniu testowym warunki były jednak zupełnie inne. Nie wszyscy poradzili sobie z tym. Warto dodać, że w tych mistrzostwach świata jechałem na pożyczonych płozach od Felixa Locha (mistrz olimpijski, mistrz świata, mistrz Europy, wielokrotny zdobywca Kryształowej Kuli - przyp. TK). Jeździła na nich Dajana Eitberger. Te płozy nie były główną składową wyniku, ale na pewno przyczyniły się do tak dobrego występu. Metal był bowiem pewny i szybki
- Polscy saneczkarze mają potencjał na to, by jeździć w światowej czołówce. Inaczej nie byłby takich moich wypowiedzi. Sam muszę poprawić jeszcze swoją technikę, ale wiem, że bez dobrego sprzętu, nie ruszę do przodu - dodał.
Mateusz Sochowicz może zmienić zdanie. Są pierwsze efekty rozmów ze związkiem
Sochowicz w połowie stycznia zapowiedział, że zawiesza karierę, ale dopiero w czasie MŚ w Altenbergu udało mu się porozmawiać na ten temat z władzami Polskiego Związku Sportów Saneczkowych.
- Rozmawiałem z wiceprezesem Zbigniewem Czochem. Jestem umówiony także na spotkanie z prezesem związku Zdzisławem Ingielewiczem. Porozmawiamy sobie i mam nadzieję, że jednak coś wyjdzie z tej mojej niesubordynacji - przyznał.
Pojawiło się zatem światełko w tunelu i jest szansa, że ten zdolny i zdeterminowany sportowiec, jeszcze zdecyduje się na powrót do sportu, choć nie wiadomo, czy nastąpi to jeszcze w tym sezonie.
Jesteśmy teraz na takim etapie, że może uda się wysłać mnie do Berchtesgaden. Tam jest ekipa, która zajmuje się produkcją sanek i oni są w stanie stworzyć takie od zera. To byłby sprzęt zrobiony stricte pode mnie. Jest na to plan
Pod koniec grudnia zarząd PZSSan. zatwierdził jednogłośnie koncepcję zlecenia Akademii Górniczo-Hutniczej prowadzenia badań naukowych nad stworzeniem polskich metali na płozy saneczkowe.
- Do zimowych igrzysk olimpijskich to się pewnie nie uda. Nawet jeśli takie sanki powstałyby w Polsce dość szybko, to nie wiadomo, na jakim byłyby poziomie. Na to potrzeba czasu, ale to cenna inicjatywa. Jeśli chodzi o specjalistów z Berchtesgaden, to tam mam pewność, że powstanie coś w miarę szybko, ale mam też gwarancję, że te sanki będą jechały - mówił nasz olimpijczyk.
W tym sezonie Sochowicza raczej już nie zobaczymy na torach saneczkarskich.
- Mam pewne sprawy pozasportowe, które muszę zakończyć. To mi też na razie ciąży. Jeśli uda mi się to załatwić w miarę szybko, to może pojawię się w Pucharze Świata pod koniec sezonu. Na pewno pozostaję w treningu - zakończył.
Zobacz również:


