Mniej niż pięć miesięcy przed początkiem igrzysk ta grupa powiedziała, że Międzynarodowy Komitet Olimpijski "odmawia uznania odpowiedzialności Rosji za jeden z największych skandali w historii sportu... narażając na niebezpieczeństwo czystość sportowców i przyszłość ruchu olimpijskiego". NADOs, w skład którego wchodzą agencje antydopingowe z Wielkiej Brytanii czy Stanów Zjednoczonych, uważa, że Rosja musi być ukarana za "udowodnioną korupcję z 2014 roku w Soczi i brak wypełniania obowiązku czystego sportu". Grupa zaznaczyła również, że ma "poważne wątpliwości" dotyczące tego, iż igrzyska w Pjongczangu, będą czyste. W zeszłym roku niezależny raport zlecony przez Światową Organizację Antydopingową (WADA) znalazł dowody na to, że to państwo rosyjskie nadzorowało program stosowania dopingu przez swoich sportowców, a MKOl jeszcze nie zdecydował o żadnych sankcjach. Dwie powołane w grudniu komisje wciąż nie zakończyły pracy, co wywołuje spekulacje, że Rosja może zostać ukarana poważną grzywną finansową, unikając wykluczenia. Kanadyjski profesor Richard McLaren w swoim 144-stronnicowym raporcie stwierdził, że ponad 1000 Rosjan korzystało z programu dopingu w 30 dyscyplinach. W związku z tym WADA zaleciła, aby wszyscy rosyjscy sportowcy zostali wykluczeni z zeszłorocznych igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro. MKOl nie zdecydował się jednak na taki krok, decyzję o udziale rosyjskich sportowców pozostawiając w gestii poszczególnych federacji. Ostatecznie w Brazyli wystąpiło 271 rosyjskich sportowców. Pawo