Po trzech z czterech konkurencji wieloboju Bródka plasował się na ósmej pozycji. Do ostatniego wyścigu - na 10 000 m, nie wystartował, a jego miejsce zajął Holender Douwe de Vries. - Regulamin zawsze był bardzo skomplikowany i niestety faworyzujący długodystansowców. Nie mamy wpływu na przepisy. Trzeba być bardzo mocnym na 5000 m, aby mieć pewność występu w finałowej ósemce. Gwarancję udziału w ostatnim biegu mają tylko ci, którzy są w ósemce na dwóch listach - właśnie na 5000 m oraz po trzech wyścigach w wieloboju - powiedział Bródka (Błyskawica Domaniewice). Mistrz olimpijski z Soczi na 1500 m, w wielobojowych MŚ w Calgary zajął 16. miejsce na 5000 m. Zastąpił go de Vries, siódmy na tym dystansie. Z Polaków do startu na 10 000 m zakwalifikował się tylko Niedźwiedzki, który był siódmy po trzech konkurencjach, zaś na 5 km - 12. - Regulamin i tak nieco zmienił się na korzyść "sprinterów", bowiem nonsensem byłoby w finale pojechał Niemiec Patrick Beckert - 17. w wieloboju, ale szósty na 5000 m. Gdyby był po trzech konkurencjach 16., to on wystąpiłby na 10 km - dodał polski łyżwiarz. W Kanadzie zwyciężyli Czeszka Martina Sablikova i Holender Sven Kramer. Niedźwiedzki (AZS AWF Katowice) sklasyfikowany został na ósmej lokacie z rekordem Polski (150,672 pkt). Bródka był dziewiąty, Luiza Złotkowska (Sparta Grodzisk Mazowiecki) 12., a Jan Szymański (AZS AWF Poznań) 22. - Plan wypełniłem, bo znalazłem się w dziesiątce, troszkę zabrakło do ósemki. Na 1500 m pobiegłem na bardzo dobrym poziomie, zabrakło przeciwnika na dystansie - ocenił Bródka, który na koronnym dystansie zajął szóste miejsce z czasem 1.44,98. W tym sezonie to był już trzeci i ostatni czempionat globu. Wcześniej Polacy uczestniczyli w MŚ na dystansach w Heerenveen oraz w sprincie w Astanie. Na długim torze odbędą się jeszcze finałowe zawody Pucharu Świata w niemieckim Erfurcie, w dniach 21-22 marca.