"O całej sprawie dowiedziałem się dopiero teraz. Nas ta akcja nie dotyczy, u nas jest spokój. Zadzwoniłem nawet jeszcze do naszych trenerów i wszyscy potwierdzili, że żadne policyjne przeszukania nie miały miejsca" - przekazał Tajner. Skutkiem działań policji, m.in. przeszukań dokonanych w 16 miejscach, m.in. hotelach, kwaterach i domach prywatnych, było zatrzymanie siedmiu osób, w tym pięciu sportowców. W skład tej piątki wchodzili biegacze narciarscy: po dwóch z Austrii i Estonii oraz jeden z Kazachstanu. Dwie kolejne osoby, m.in. lekarza sportowego, zatrzymano w niemieckim Erfurcie. Jeśli chodzi o Austriaków, to federacja narciarska tego kraju potwierdziła, że zatrzymani zostali 26-letni Dominik Baldauf i jego rówieśnik Max Hauke. Obaj nie odnieśli dotychczas większych sukcesów, choć w Seefeld zajęli szóste miejsce w sprincie drużynowym. Nazwisk pozostałej trójki nie ujawniono póki co, choć do rozgrywanego w tym czasie biegu na 15 km nie przystąpili, mimo że widnieli na listach startowych, 31-letni Kazach Aleksiej Połtoranin, dwukrotny medalista MŚ z 2013 roku i zwycięzca pięciu zawodów Pucharu Świata, który w Seefeld był 11. w biegu łączonym 2x15 km oraz mniej liczący się w stawce biegaczy Estończycy Andreas Veerpalu i Karel Tammjarv. Na godz. 15 Federalny Urząd Policji Kryminalnej zapowiedział konferencję prasową w Innsbrucku, której tematem ma być "rozbicie międzynarodowej siatki dopingowej". Z wcześniejszego komunikatu policji wynika, że środowa akcja to element trwającego od kilku miesięcy międzynarodowego śledztwa ws. oszustwa sportowego, polegającego m.in. na komercyjnym wykorzystaniu nielegalnych substancji. Mózgiem operacji miał być niemiecki lekarz sportowy. Z Seefeld - Wojciech Kruk-Pielesiak