Rok temu w ciągu tygodnia Bródka został mistrzem olimpijskim, a drużyna w składzie z nim, Janem Szymańskim i Konradem Niedźwiedzkim sięgnęła po brąz. Powtórka mile widziana, do tego w ekspresowym tempie, bowiem start zespołów zaplanowano 13 lutego już dwie godziny po biegu indywidualnym. W tym sezonie Bródka nie był ani razu na podium Pucharu Świata, ale to jest doświadczony zawodnik, który potrafi "wystrzelić" w odpowiednim momencie. Spore ambicje ma również Niedźwiedzki, który od lat jest w czołówce, ale brakuje kropki nad "i". Wreszcie Szymański, który wygrał dwukrotnie w PŚ, był liderem cyklu, ale w Hamar został zdyskwalifikowany za spowodowanie kolizji z rywalem. W Heerenveen może być tzw. czarnym koniem mistrzostw. Faworytami są Holendrzy, ale szyki może im pokrzyżować Rosjanin Denis Juskow lub któryś z Polaków. Tak jak to było w czwartek na 3000 m kobiet, gdzie niemal przez cały dystans prowadziła Ireen Wuest, a ostatecznie znów lepsza okazała się broniąca tytułu Czeszka Martina Sablikova.