Obecnie specjalizująca się w sprintach Ziomek, razem z całą reprezentacją Polski przebywa w Salt Lake City, gdzie przygotowuje się do kolejnych startów w Pucharze Świata i przede wszystkim mistrzostw świata, które odbędą się w lutym. "Głównie trenujemy, ale jak mamy wolny dzień staramy się zwiedzić najbliższą okolicę. Każdy dobry wynik daje kopa do dalszej pracy, tutaj wszystkie treningi są bardzo ciężkie, ale atmosfera, jaka tu panuje temu sprzyja, więc nie narzekamy" - powiedziała łyżwiarka. Trwający sezon jest udany dla Ziomek. Nie tylko dobrze radzi sobie w Pucharze Świata, gdzie zdobywa punkty, ale na niedawnych mistrzostwach Europy poprawiła rekord życiowy na 1000 metrów, co dało jej ósme miejsce w klasyfikacji generalnej, a także zdobyła brązowy medal w sprincie drużynowym. "Na razie każdy sezon dla mnie jest przełomowy, z każdym następuje duży progres, ale teraz coraz bardziej wychodzę na powierzchnię. Nie chcę nic obiecywać, ale mam nadzieję, że ten najważniejszy start sezonu będzie jeszcze bardziej udany" - skomentowała lubinianka. Docelową imprezą będą w tym sezonie mistrzostwa świata, które odbędą się na olimpijskim obiekcie w Salt Lake City. Ziomek przypomniała, że ten tor jest jednym z najszybszych na świecie i liczy na dobry wynik. "Będę zadowolona jak pobiję rekord Polski, który ustanowiłem w zeszłym roku w mistrzostwach świata na trochę wolniejszym lodzie w Inzell. Od tego czasu sporo się poprawiłam w jeździe, więc stawiam to sobie jako zadanie do wykonania" - dodała. Zawodniczka Cuprum Lubin przyznała, że aby osiągnąć doskonały wynik i być w czołówce, musi przede wszystkim pojechać bezbłędnie technicznie. "Byle nie popełnić błędu. Podczas mistrzostw Europy byłam w świetnej formie, widać to było po ogromnej "życiówce" na 1000 metrów, wiec na 500 m też powinno być super. Otwarcie było, wręcz życiowe. Później mały błąd na łuku i... To jest taki dystans, że po błędzie już nie da się pozbierać. Nastawiam się zatem na bezbłędny bieg w mistrzostwach świata" - tłumaczyła. Chociaż w mistrzostwach Europy w Heerenveen Ziomek razem z Natalią Czerwonką i Andżeliką Wójcik zdobyły medal w drużynie, konkurencję tę traktują nieco z dystansem. Wszystko dlatego, że sprintu drużynowego nie ma w programie igrzysk olimpijskich. "Nikt nie będzie sprintu drużynowego stawiał na pierwszym miejscu, bo tak naprawdę nic z tego nie mamy. Ta konkurencja nie liczy się tak bardzo i to się nie zmieni, dopóki nie wejdzie do programu olimpijskiego. Jest to smutne dla nas, sprinterów. Czujemy się pominięci, długodystansowcy maja swoją drużynę, wystarczy że się zakwalifikują na imprezę mistrzowską, już mają stypendium, my nawet z medalem nie" - skomentowała. Ziomek w sezonie 2017/18 wygrała klasyfikację generalną Pucharu Świata młodzieżowców. Ma za sobą już też start na igrzyskach olimpijskich - w Pjongczangu w 2018 roku na 500 metrów zajęła 25. miejsce. Autor: Mariusz Wiśniewski