- We wtorek mieliśmy testy i wszyscy są negatywni, ale... w środę w Planicy znowu będą nas badali. Nie wiem, po co, to chore, żeby się testować dzień po dniu. Rozumiem po kilkudniowej przerwie, ale tak? - zżyma się Małysz w rozmowie z "Przeglądem Sportowym". Były wybitny skoczek przyznał, że rozmawiał na ten temat z dyrektorem Pucharu Świata Sandro Pertile. Włoch zresztą sam został zakażony koronawirusem, co wykryto podczas weekendu w Niżnym Tagile. - Mówiłem mu, że nie może tak być. Czemu nie działamy tak jak Formuła 1? Lewis Hamilton miał pozytywny test, więc go odizolowano, ale reszta pracowała dalej. W piłce nożnej jest przecież podobnie - zauważa Małysz.Wcześniej z Planicy docierały niepokojące głosy na temat warunków, w jakich testowani są zawodnicy. Więcej aktualności sportowych znajdziesz na sport.interia.pl Kliknij!