Dwa pucharowe zwycięstwa i trzykrotnie drugie pozycje - to wskazywało, że Waś będzie walczył o medal w MŚ. O podium, poza Holendrami, miał rywalizować też fenomenalny w tym sezonie Paweł Kuliżnikow. O ile Rosjanin wywiązał się ze swego zadania doskonale, bowiem zwyciężył w debiucie w MŚ (był też drugi na 1000 m), o tyle Polak wyraźnie zepsuł pierwszym bieg i ostatecznie był piąty. - Niestety, nie udźwignąłem ciężaru presji. Pierwszy bieg zupełnie mi nie wyszedł, to była jazda kompletnie nie taka, jak trzeba. Stało się najgorsze, ale potrafiłem się lepiej skupić i drugi przejazd wyszedł porządny. Mogę powiedzieć, że jestem z niego dumny - powiedział Waś. Na półmetku rywalizacji na torze Thialf Polak plasował się dopiero na ósmej pozycji. W drugim biegu był czwarty, ale na podium to nie wystarczyło. Zwyciężył Kuliżnikow, przed zawodnikiem gospodarzy mistrzem olimpijskim z Soczi Michelem Mulderem oraz Kanadyjczykiem Laurentem Dubreuilem. - Wbrew pozorom, generalnie jestem bardzo zadowolony. Do tej pory w mojej karierze było tak, że jeśli coś nie poszło w pierwszym przejeździe, wówczas kompletnie upadałem na duchu. Tutaj zachowałem zimną krew, a co więcej, stać mnie było nawet na poprawienie rekordu życiowego - stwierdził łyżwiarz pochodzący z Warszawy. Waś uważa, że nie można rozpatrywać piątej lokaty w MŚ w kategoriach porażki. Twierdzi, że ma mnóstwo motywacji, aby zdobywać medale czempionatu globu i igrzysk olimpijskich. - Ten drugi dzisiejszy występ pokazał, że stać mnie na wiele i nim będę się kierował w przygotowaniach do kolejnego sezon. W tym czeka mnie jeszcze - za kilka tygodni - finał Pucharu Świata w Niemczech. Na MŚ w sprincie nie wybieram się, bowiem w ogóle nie startowałem na 1000 m - przyznał. Były reprezentant Polski, dziś członek sztabu trenerskiego Rosji Paweł Abratkiewicz, jeszcze po pierwszym biegu liczył, że Waś "wskoczy" na podium. - Cały ten pierwszy przejazd był jakiś taki bez życia, na prostej krzyżówkowej brakowało dynamiki. To nie była jednak strata nie do odrobienia. W sprincie wygrywa ten, kto popełni mniej błędów - powiedział Abratkiewicz. Na 19. miejscu zawody na 500 m zakończył Artur Nogal. Dla niego to sukces, gdyż do MŚ zakwalifikował się jako 22. - Jeszcze rok temu łapałem się do trzeciej dziesiątki, a teraz jestem już w drugiej. To były dwa równe biegi, choć znów wróciła zmora w postaci pierwszych 100 metrów. Przypomniała się w pierwszym, gorszym technicznie biegu. Wychodzą nawyki sprzed paru lat. Jeśli na treningu mocno się skoncentruję, wówczas jest dobrze, lecz przychodzą zawody, są emocje, nerwy i robię czego nie powinienem - przyznał Nogal. Piąte miejsce Wasia, który na co dzień trenuje w Inzell, to najlepszy wynik Polaków w MŚ w Heerenveen. Zbigniew Bródka był szósty na 1500 m, takie same pozycje zajęły obie drużyny. Po ubiegłorocznych sukcesach na IO w Soczi oczekiwania były większe, mówiło się przynajmniej o jednym medalu. Z Heerenveen - Radosław Gielo