Rok temu zaplanowane na 25-31 stycznia w Zagrzebiu mistrzostwa Europy w łyżwiarstwie figurowym zostały odwołane z powodu pandemii koronawirusa. Najlepsi zawodnicy musieli więc dwa lata czekać na kolejną szansę wywalczenia miejsca na podium europejskiego czempionatu. W tym gronie jest najbardziej utytułowany polski duet ostatnich lat Natalia Kaliszek i Maksym Spodyriev, którzy w 2019 zajęli piąte miejsce na Starym Kontynencie. W 2020 roku byli klasyfikowani na dziewiątej pozycji. Teraz wraz z kolegami klubowymi z toruńskiego Axla - Ekateriną Kurakovą i Kornelem Witkowskim - będą chcieli jak najlepiej zaprezentować się podczas sprawdzianu generalnego przed igrzyskami olimpijskimi w Pekinie. Na miejscu nie ma z nimi trenerki Sylwii Nowak-Trębackiej oraz drugiej polskiej pary w tańcach - Anastasii Polibiny i Pavlo Golovishnikova, którzy jeszcze przed wylotem do Estonii uzyskali pozytywne wyniki testów koronawirusowych. Kadrą opiekują się trener Lloyd Jones oraz świetnie znana polskim kibicom Dorota Siudek. "Żeby tu przyjechać, trzeba było przejść w Polsce test. Jeżeli miało się wynik negatywny, to można było wylecieć. Po przyjeździe mamy testy co 24 godziny. Jeżeli dają one wynik negatywny, to możemy startować. Jeżeli pojawiłby się wynik pozytywny, to jest powtórka, a przy drugim bądź trzecim teście pozytywnym czeka nas kwarantanna. Tak naprawdę każdego dnia jest chwila stresu i zastanowienia, czy będziemy mogli rywalizować. Z Kornelem dzisiaj przeszliśmy badanie ok. 14, a on ruszy jutro na lód ok. 12. Tu przynajmniej mamy pewność, że wystartuje już w programie krótkim" - powiedziała Siudek w rozmowie z PAP. Długie oczekiwania Polski na medal Siudek przyznała, że organizowanie takich zawodów w dobie COVID-19 to kolejne, bardzo mocne obciążenie psychiczne dla zawodników. "Oni nie stresują się już tylko startem, swoim programem, konkurencją, ale również z tyłu głowy mają, że ciągle muszą się testować. Nie jest to łatwe, ale atmosfera w naszym zespole - mimo tego - jest bardzo dobra i bojowa" - podkreśliła multimedalistka ME w parach sportowych w duecie z Mariuszem Siudkiem. W jej ocenie są szanse na naprawdę dobre miejsca polskich reprezentantów. "Katia, gdyby była w pierwszej dziesiątce, a przy dobrych wiatrach w pierwszej szóstce, byłby to duży sukces. Ta dziewczyna ma takie możliwości. Trzy Rosjanki są chyba poza zasięgiem i one rozegrają między sobą - najpewniej - walkę o medale. Katia jednak w tym sezonie bardzo dobrze startowała i jest stabilna. Podobnie para taneczna powinna powalczyć o pierwszą dziesiątkę. Natalia i Maks już pokazali, że potrafią to robić. Najwięcej mogę powiedzieć o moim podopiecznym Kornelu. On będzie startował w mistrzostwach Europy po raz pierwszy. Jeżeli pojedzie czysto program krótki, a ma takie umiejętności, to powinien wejść do finału. To byłoby dla tego młodego chłopaka ogromne osiągnięcie. Kornel ma wielki talent i możliwości. W świecie łyżwiarskim, aby dostawać dobre oceny, trzeba być jednak w pewien sposób rozpoznawalnym. A ta droga dopiero go czeka" - wskazała Siudek. Polska czeka na medal ME od 2007 roku. Wówczas czempionat Starego Kontynentu odbywał się w Warszawie, a na najniższym stopniu podium stanęli w konkurencji par sportowych Dorota i Mariusz Siudkowie. Tomasz Więcławski