W dniach 28 lutego - 1 marca w czarnomorskim kurorcie wystąpią: Ewa Kuls, Natalia Wojtuściszyn i Maciej Kurowski w konkurencji jedynek oraz dwójki: Artur Gędzius-Jakub Kowalewski, Patryk Poręba-Karol Mikrut i Artur Petyniak-Adam Wanielista. Podczas ubiegłorocznej olimpiady saneczkarze wraz m.in. ze skoczkami i alpejczykami mieszkali w tzw. górskiej wiosce (Mountain Village), zlokalizowanej w Rosa Chutor. "Tym razem zostaliśmy zakwaterowani w jednym z hoteli w Rosa Chutor. Górna wioska stoi praktycznie pusta, choć na ulicach wiszą jeszcze flagi krajów z igrzysk" - poinformował Skowroński. Specyficzny klimat sprawia, że w lutym w Soczi jest dość ciepło. Tak było na igrzyskach, nie inaczej i tym razem. "Pogoda jest znakomita, można chodzić z krótkim rękawem. Jeśli chodzi o tor saneczkowo-bobslejowy, jest dobry i szybki, wciąż ogrodzony, a wjazd możliwy wyłącznie za okazaniem akredytacji. Do Rosa Chutor przyjechało sporo turystów, którzy korzystają z tutejszych stoków" - dodał szkoleniowiec polskiej kadry. Biało-czerwoni największe szanse na dobry wynik w ME połączonych z finałowymi zawodami PŚ mają w rywalizacji sztafet. Na IO 2014 zajęli ósme miejsce; w składzie Wojtuściszyn, Kurowski, Poręba-Mikrut. "Prawdopodobnie wystartuje sześć-siedem drużyn, a do najsilniejszych zaliczają się Niemcy, Rosjanie, Austriacy, Amerykanie i Łotysze. Gdyby przeciwnicy popełnili błędy, a my pojechalibyśmy bardzo dobrze, to wszystko jest możliwe. Realnie jednak ciężko wygrać z tymi zespołami" - przyznał Skowroński.