Przed trzema laty na tym samym torze w Heerenveen zdobyła pani złote medale MŚ na 3000 i 5000 m. Na dłuższym z dystansów tytuł został obroniony w fenomenalnym stylu. Martina Sablikova: Przed zawodami mówiłam, że nie wiem, czy możliwa jest powtórka z 2012 roku, ale że postaram się wypaść jak najlepiej. W świetnej formie znajduje się Ireen Wuest, są też inne holenderskie łyżwiarki, które walczą przed własną publicznością. Trzeba liczyć się ponadto z Niemką Claudią Pechstein, Kanadyjką Ivanie Blondin czy Rosjanką Olgą Graf. I są jeszcze łyżwiarze szykujący się zdecydowanie tylko na zawody mistrzowskie. Wiele osób krytykuje program MŚ. Jakie jest pani zdanie? - Poprzednio był dzień przerwy pomiędzy startami na dystansach 3 i 5 km, ale to się zmieniło. Warunki są takie same dla wszystkich łyżwiarek, które zdecydowały się wystąpić w obu konkurencjach. Nieco łatwiej będą miały te rywalizujące tylko w piątek na 5 km. Który z wyścigów jest ulubionym Martiny Sablikovej? - Lubię obydwa i chyba nie mogę się zdecydować na stwierdzenie, który bardziej. Na pewno mogę powiedzieć, że obydwa są bardzo wymagające. Tutejszy tor Thialf to szczególne miejsce dla panczenistów? - Tak, podoba mi się w Heerenveen, atmosfera jest zawsze fantastyczna. Gdybym miała porównać, wspaniale jest startować na każdych igrzyskach, a następnie właśnie na Thialfie. Jak popularne jest łyżwiarstwo szybkie w Czechach? - Prawie wszyscy słyszeli o tym sporcie, a wiele dzieci chce spróbować jazdy na lodzie. Ale nadal brakuje odpowiedniego zaplecza. Gdy będziemy mieli halę lodową, będziemy silniejsi. Na początku roku polscy łyżwiarze wybrali się na zgrupowanie rowerowe do Hiszpanii. Pani jest utytułowaną zawodniczką w tej dyscyplinie. Czy w trakcie sezonu zimowego też przesiada się na rower? - Ze swoim zespołem byłam również na obozie rowerowym. Cieszę się z takich wyjazdów, bo mogę oczyścić umysł z łyżew. Kiedy tylko mogę, staram się wsiadać zimą na rower. Porozmawiajmy o przyszłości. Ma pani w dorobku już trzy złote medale olimpijskie. Jakie cele na igrzyska w 2018 i 2022 roku? - W głowie mam tylko olimpiadę w Korei Płd. za trzy lata. Muszę iść krok po kroku, sezon po sezonie. Dlatego 2022 to zbyt odległa perspektywa, nie jestem pewna, czy za siedem lat będę jeszcze startować. Na razie chcę ćwiczyć, robić to, co kocham, a jeśli będę nadal w dobrej formie, to powalczę o kolejne medale. Czuje się pani gwiazdą czeskiego sportu, jak Emil Zatopek, Vera Caslavska, Jan Zelezny? - Ja? Chyba pan żartuje. To są legendy sportu, a ja nie czuję się być w tym gronie. Wiem, że niektórzy ludzie tak sądzą, ale nie myślę o tym. Jestem czynnym sportowcem i obecnie liczy się wszystko co jest teraz. Co jest pani hobby? - Sport, sport, sport..., a potem długo nic. A dalej spanie, jedzenie, oglądanie filmów i słuchanie muzyki. Jak pani spędza czas wolny po sezonie? - Nie ma znaczenia dla mnie gdzie, ale z kim spędzam ten czas. Potrzebuję przerwy po treningach i startach, więc najważniejsze, aby to nie było jakieś zatłoczone miejsce. Chcę odpoczywać w spokoju. Nadal jeździ pani po zamarzniętych stawach? - Lubię pojeździć w takich miejscach, ale nie zawsze to możliwe. Wszystko zależy od zimy w Czechach. Może w przyszłym roku.