"Od siedmiu tygodni nie zarobiłem nawet jednego dolara. Nie wiem, co będzie dalej, bo oszczędności zbyt dużych nie mam. Jestem trenerem i ludzie płacą mi za wykonaną pracę, a teraz jej nie mogę świadczyć" - powiedział 40-letni Szolkowy, który od wiosny 2019 roku mieszka w Kalifornii w USA i jest tam nauczycielem łyżwiarstwa. Z powodu pandemii koronawirusa zostały zamknięte m.in. wszystkie hale lodowe w Stanach Zjednoczonych. Na razie nie wiadomo, kiedy zostaną otwarte i kiedy sytuacja na świecie się ustabilizuje. Szolkowy wyjechał do USA, po tym jak dostał zaproszenie od tamtejszego związku. W Irvine, gdzie powstało nowe centrum lodowe, miał zająć się rozwojem par sportowych i tanecznych. Miał ściśle współpracować z amerykańskimi trenerami i przeprowadzać szkolenia. "Tak naprawdę niewiele udało się zrobić, bo wszystko ruszyło później, a ja musiałem też wdrożyć się w środowisko. Mamy wiele bardzo fajnych pomysłów i dużo w planach, ale teraz wszystko zostało wstrzymane" - powiedział pięciokrotny mistrz świata. Od jesieni Szolkowy zarabiał jednak przede wszystkim z prywatnych lekcji. "Wiek nie ma znaczenia, wszyscy są zaproszeni" - podkreślił czterokrotny mistrz Europy. On sam zastanawiał się nawet w marcu, czy nie wrócić do Europy i by tu nie szukać sobie zajęcia. To wszystko jednak runęło, gdy zamknięto granice i nagle jego powrót nie tylko stał się niemożliwy, ale i bezsensowny. "Nie wiem, co będzie. W tej chwili nie zarabiam, ale nie poddaję się. Życie mnie nauczyło, że z każdej sytuacji można wyjść obronną ręką i mam nadzieję, że teraz też tak będzie" - powiedział Szolkowy. Na świecie stwierdzono już ponad 4,1 mln zachorowań na Covid-19. Ponad 280 tys. osób zmarło. W USA sytuacja jest tragiczna. Na koronawirusa zachorowało ponad 1,3 mln osób, a zmarło ok. 80 tys. (PAP) mar/ co/