Nowy sezon łyżwiarzy szybkich miał zostać zainaugurowany w połowie listopada zawodami w Tomaszowie Mazowieckim. Z powodu pandemii COVID 19 Międzynarodowa Unia Łyżwiarska (ISU) odwołała imprezę nie tylko w Polsce, ale także kolejne w Norwegii, Stanach Zjednoczonych i Kanadzie. W rozmowie z PAP Czerwonka przyznała, że informacje o możliwości odwołania zawodów dotarły do reprezentacji podczas lipcowego zgrupowania w Tomaszowie. "Pamiętam jak rozmawiałem z trenerem Wiesławem Kmiecikiem i mówiliśmy, że szanse są takie pół na pół. Później w ferworze pracy już o tym nie mówiliśmy i nie myśleliśmy. Dlatego, kiedy przyszła oficjalna informacja, że puchar został odwołany, to był dla wszystkich szok. Miałam nadzieję, że koronawirus nas nie dosięgnie, ale stało się inaczej. Sytuacja była ciężka, ale trener Arkadiusz Skoneczny powiedział, że nic się nie zmienia i pracujemy dalej" - dodała. Czerwonka razem z koleżankami z reprezentacji dopiero co wróciły ze zgrupowania w Szklarskiej Porębie, a już za kilka dni wyruszą na trzytygodniowy obóz do Inzell. W Niemczech mają przejść pierwszy poważny test formy. "To zawody kontrolne, w których udział weźmiemy my, ale też na przykład Holendrzy. To taki trening, ale przeprowadzony w formie zawodów. Wiem, że jest też pomysł, aby zorganizować już oficjalne zawody w Holandii w Heerenveen. Mam nadzieję, że uda się to zorganizować, bo czuję się świetnie, atmosfera w zespole jest dobra, forma rośnie i szkoda by było to stracić" - powiedziała wicemistrzyni drużynowa igrzysk olimpijskich z Soczi w 2014 roku. Docelową imprezą w tym sezonie dla łyżwiarzy szybkich są mistrzostwa świata, które mają się odbyć w lutym w Pekinie. Czerwonka przyznała, że skoro odwołano Puchar Świata, to wcale nie jest pewne, iż impreza w Chinach dojdzie do skutku. "Wszyscy się zastanawiamy, czy się uda przeprowadzić te mistrzostwa. Biorąc pod uwagę, że to Chiny, gdzie zaczęła się cała ta pandemia, wcale nie jest to takie oczywiste. Wiele imprez sportowych odbywa się już normalnie. Kolarze się ścigają, przemieszczają, to dlaczego my nie możemy, skoro nasze zawody są organizowane w hali, którą można zamknąć dla osób postronnych? Nic jednak na to nie poradzimy, musimy czekać i pracować dalej" - skomentowała Czerwonka. Lubinianka przyznała, że chociaż sytuacja nie jest łatwa, bo tak naprawdę nikt nie wie, do jakich zawodów się przygotowuje, to nie brak jej motywacji do pracy, bo na horyzoncie widzi zimowe igrzyska w 2022 roku w Pekinie. "Współczułam sportowcom dyscyplin letnich, że odwołano im igrzyska. My nie jesteśmy jeszcze w aż tak trudnej sytuacji, bo to Puchar Świata. Gdyby odwołali nasze igrzyska, byłby to ogromny cios. Mam jednak nadzieję, że do tego czasu sytuacja się unormuje. Trenerzy nam powtarzają, że mamy się nie przejmować, robić swoje, bo chociaż nie ma teraz zawodów, to właśnie igrzyska są tą najważniejszą docelową imprezą" - podsumowała Czerwonka.Mariusz Wiśniewski