Biało-czerwona panczenistka zajęła 9. miejsce. To jej najlepszy wynik w karierze. "W takim sportowym żargonie mogę powiedzieć, że 'noga się kręci'. Myślę, że to dobry prognostyk przed biegiem na 1500 metrów i przed sobotnim biegiem drużynowym" - dodała dwukrotna medalistka igrzysk olimpijskich. Edyta Sienkiewicz: 9. miejsce na początek mistrzostw świata. Gratulacje, bo to twój najlepszy wynik w karierze, jeżeli chodzi o imprezę tej rangi. Luiza Złotkowska: Tak, zdecydowanie! Jeszcze nigdy na mistrzostwach świata, igrzyskach olimpijskich - nie byłam w pierwszej "10". Cieszy mnie miejsce i czas, bo jest to mój najlepszy wynik w tym roku. Forma pojawiła się w odpowiednim momencie. Holandia chyba ci służy, bo w grudniu - wtedy jeszcze w grupie B - miałaś bardzo podobny rezultat. Zajęłaś wtedy drugie miejsce. - Tak, czas był bardzo zbliżony do tego z mistrzostw świata. Wiedziałam przed tym biegiem, na co mnie stać. Myślę, że dobrze taktycznie rozegrałam ten wyścig. Zaczęłam spokojnie, starałam się utrzymywać stałe tempo, bo - jak zaczyna się 3 km szybko - to niestety płaci się frycowe na ostatnich rundach. W takim sportowym żargonie mogę powiedzieć, że "noga się kręci". Myślę, że jest to dobry prognostyk przed biegiem na 1500 metrów i przed sobotnim biegiem drużynowym. Wy chyba jesteście bardzo zadowoleni, bo wygrała wasza dobra koleżanka - Martina Sablikova. - Bardzo się cieszę, że Martina wygrała, że po raz kolejny w parze pokonała Ireen Wust. Holenderka prowadziła, a potem na dwóch ostatnich rundach dostała bęcki od Martiny. Patrząc na pierwszą "10" tego biegu na 3000 m. Na piątym, szóstym miejscu znalazły się Niemki, wysokie miejsca zajęły Rosjanki. To będą wasze rywalki w walce o medal w drużynie? Oczywiście poza Holandią... - Troszeczkę niepokoi dobra dyspozycja Niemek, bo w pierwszej "15" są aż trzy. Bente Kraus nie jest zawodniczką, która potrafi przejechać szybkie kółka, a jednak w biegu drużynowym każda z tych rund jest szybsza niż te rundy, jakie jedzie się na 3000 m. Mam nadzieję, że prędkość ją zabije (śmiech). Jeżeli chodzi o pozostałe drużyny, to Japonki chyba nie są w dobrej formie. Holenderki, jeżeli nic się nie wydarzy, powinny zrobić swoje - pojechać po złoto. Myślę, że dalsza rywalizacja jest otwarta... Panowie pogratulowali miejsca w pierwszej "10"? - Zebrałam sporo gratulacji od całej ekipy. Myślę, że to fajny początek, bo w sporcie chodzi też o przełamywanie własnych barier, osiąganie wewnętrznych sukcesów. Dla mnie na pewno miejsce w pierwszej "10" jest sukcesem, jakiego do tej pory nie miałam, więc jestem zadowolona. Tłusty Czwartek za nami, a ty chyba lubisz pączki... - Lubię pączki. Niestety tutaj nie było okazji, czasu, żeby cokolwiek tłustego zjeść. Pozostało mi jedynie zdjęcie wypieków, jakie zrobiła mama w domu (śmiech). Do poniedziałku, kiedy tam wrócę, raczej już nic dla mnie nie zostanie. Piątek to dla ciebie odpoczynek. - Tak, na pewno będziemy miały też trening przed biegiem drużynowym. Będziemy też mocno kibicować chłopakom! Przed telewizorem, czy jednak na żywo? - Tryb oszczędzania energii jest włączony, więc myślę, że przed telewizorem. Czytaj cały artykuł na RMF24.pl!