"Rozmawiamy o tym, czy nasza propozycja będzie dotyczyła igrzysk w 2026 czy 2030 roku. Ta kwestia ma się rozstrzygnąć w ciągu kilku najbliższych dni" - powiedział Heiberg. Jego zdaniem większe szanse powodzenia ma termin 2030 roku, gdyż na potencjalnej liście kandydatur jest obecnie mniej chętnych niż na rok 2026. Ostateczny termin składania ofert do MKOl upływa 31 marca. W 2026 roku prawdopodobnie o prawo organizacji wystąpi kanadyjskie Calgary, stolica Szwecji Sztokholm, japońskie Sapporo i Sion w Szwajcarii. Być może pojawią się także oferty z Włoch, Austrii i Turcji. O rok 2030 ubiegać się zapewne będą tylko ośrodki narciarskie w USA - Salt Lake City, Denver i Reno w Nevadzie oraz, o ile taka decyzja zapadnie, także Lillehammer. Ujawnione przez Heiberga, który jest członkiem honorowym MKOl, plany Lillehammer zostały krytycznie ocenione przez Juana Antonio Samarancha jr., obecnego wiceprezydenta tej organizacji. Zdaniem hiszpańskiego działacza, norweska stacja narciarska może być brana pod uwagę tylko wtedy, gdy w 2026 roku nie zostanie zaakceptowana kandydatura stolicy Szwecji. "Nie ma potrzeby dwa razy z rzędu organizować igrzysk w tej samej części świata. Chyba, że pojawią się inne, +nadzwyczajne+ okoliczności" - wyjaśnił Samaranch jr. Sam Heiberg opowiada się za 2026 rokiem, choć przyznał, że Norweski Komitet Olimpijski i politycy, którzy będą podejmowali decyzje, mogą do końca marca 2018 mieć za mało czasu, aby zapoznać się ze wstępnymi kosztami organizacji. Norweg wyjaśnił, że rzeczywiste mogą być znacznie niższe od spodziewanych, gdyż w Lillehammer pozostało wiele obiektów z 1994 roku, a inne wyremontowano na Zimowe Igrzyska Młodzieży w 2016 roku.