Gwałtowne, z prędkością ponad 100 km/h, spadanie mas śniegu, lodu, skał, kamieni (bo tym przecież jest lawina) może się zdarzyć nie tylko w Tatrach, ale też innych polskich górach. Dość podkreślić, że najbardziej tragiczna w skutkach lawina miała miejsce w Karkonoszach. 20 marca 1968 roku lawinowy potwór, o długości 700 metrów i wysokości czoła 25 metrów, w żlebie Białego Jaru, którędy czarny szlak wiedzie na Kopę, pogrzebał żywcem 19 turystów - trzynaścioro Rosjan, czworo Niemców z NRD i dwóch Polaków. Najtragiczniejsze zdarzenie lawinowe w Tatrach miało miejsce 29 stycznia 2003 r. Lawina, powstała z nawianych przez wiatr mas śniegu, porwała dziesięcioro członków Uczniowskiego Klubu Sportowego Pion, działającego przy LO w Tychach. Ośmioro zginęło. Tragedia sprzed ponad 14 lat wstrząsnęła całym krajem. Długo szukano jej przyczyn i winnych. Nauczeni jej przypadkiem powinniśmy wiedzieć, że nawet przy stosunkowo niskim (drugim w pięciostopniowej skali) stopniu zagrożenia, czasem warto odłożyć na później wycieczkę w góry i móc w nie wracać wielokrotnie, zamiast ryzykować ewentualną ostatnią wyprawę. Agnieszka Szymaszek jest instruktorem narciarskim. Od sześciu lat, wespół z TOPR-em i PZU organizuje na Polanie Kalatówki kursy "Lawinowe ABC". - Spośród wszystkich polskich gór, najczęściej lawiny pojawiają się w Tatrach, ale nie tylko tam. Zagrożenie nimi ogłaszane jest także w Karkonoszach i w Beskidach, w masywie Babiej Góry - podkreśla Szymaszek. Turyści najczęściej nie zdają sobie sprawy, że lawina może zejść w miejscu, którego by o to nie podejrzewali. - Choćby trasa prowadząca do Morskiego Oka ma trzy miejsca, gdzie mogą zejść lawiny. Jedno z nich jest w okolicach Wodogrzmotów Mickiewicza - przestrzega. Okazuje się, że najwięcej ryzykują nie zwykli turyści, którzy trzymają się szlaków (a te zagrożone lawinami są zamykane), tylko narciarze wysokogórscy. - Oni najczęściej szukają mocnych wrażeń z dala od szlaków, na stromych zjazdach - podkreśla Szymaszek. Narciarze wysokogórscy, czyli skiturowcy, najczęściej są wyposażeni w specjalistyczny sprzęt: detektory lawinowe i sondy służące do znajdowania ludzi pod masą śniegu. Jednak czasem i to nie pomaga. - Żelazny osprzęt narciarza wysokogórskiego, czyli detektor, sonda i łopatka, powinien się znaleźć na wyposażeniu każdego turysty. Wiele on nie waży, a może uratować życie - zaznacza pani Agnieszka. Szymaszek apeluje do turystów o poświęcenie i uwagi na ocenę sytuację przed podjęciem decyzji o wyprawie w góry. - Skuteczną przy podjęciu takiej decyzji jest metoda "3x3" - podkreśla Szymaszek. Metoda "3x3" sprowadza się do trzypunktowej analizy trzech czynników. 1. Planowanie: projekt wycieczki z celami zastępczymi oraz planem czasowym. Uwzględniamy tu warunki pogodowe, a więc sytuację lawinową i prognozę, następnie analizie poddajemy trasę i jej najtrudniejsze punkty, na końcu zaś sprawdzamy zdolności i kondycję organizmu, a także to, ile osób ma się wybrać na tę wyprawę (im większa grupa, tym większe ryzyko wywołania lawiny). 2. Ocena miejscowa: Warunki należy obserwować przez cały dzień. W tym punkcie analizujemy również aktualną sytuację lawinową, teren (porównujemy różne trasy), a do tego kontrolujemy sprzęt, detektory lawinowe i sprawdzamy kompetencje członków wycieczki w zakresie edukacji lawinowej. 3. Ostatni etap analizy to końcowa ocena ryzyka i środków bezpieczeństwa. W tym momencie możemy zrezygnować z wyprawy. Sprawdzamy warunki pogodowe - zagrożenie lawinowe i widoczność. Analizujemy teren - wielkość, stopień nachylenia zbocza, wielkość pokrywy śnieżnej. Bierzemy też pod uwagę umiejętności człowieka, taktykę pokonywania trasy. To wszystko daje nam odpowiedź na pytanie, czy danym zboczem można podchodzić, bądź zjeżdżać, a jeśli odpowiedź jest twierdząca, zastanawiamy się, jak najbezpieczniej to zrobić. Jeśli któregoś z elementów nie jesteśmy pewni, rezygnujemy z wyprawy. - Czasem lepiej nie wysuwać nosa poza strefę regli, lasu niż być świadkiem, bądź, co gorsza, ofiarą lawiny - przestrzega Agnieszka Szymaszek. To na jej kursach "Lawinowe ABC" można nauczyć się, jak unikać lawin i radzić sobie, jeśli zostaniemy przez lawinę porwani (po dobrym przeszkoleniu lawinę można przeżyć). W 1968 roku, w Karkonoszach, udało się to jednemu z porwanych przez lawinę, który wykonywał ruchy, jakby płynął "żabką". To pozwoliło mu utrzymać się na powierzchni śniegu. Najgroźniejsze są tzw. lawiny deskowe, w których masy śniegu zsuwają się na dół ze zbocza o nachyleniu między 35 a 45 stopni. Lawiny takie zdarzają się po świeżym opadzie śniegu, bądź po okresie silnych wiatrów nawiewających śnieg. W okresie roztopów zdarza się zjazd także starszego, zleżałego już śniegu. Mniej niebezpieczne lawiny ze śniegu niezwiązanego zdarzają się na większych stromiznach (kąt nachylenia ponad 40 stopni). Są one także znacznie wolniejsze Przed wyjściem w góry należy sprawdzić aktualne zagrożenie lawinowe. W wypadku polskich Tatr TOPR ogłasza sytuację zawsze o godz. 18. Jeśli chodzi o słowacką część Tatr, Horska Służba wydaje komunikat lawinowy o godz. 9. Istnieje pięć stopni zagrożenia lawinowego, każdy z nich ma swój kolor. I stopień, niski, kolor zielony - oznacza stabilną i mocno związaną pokrywę śnieżną, wędrówki w takich warunkach są możliwe i bezpieczne. II stopień, umiarkowany, kolor żółty - pokrywa jest umiarkowanie związana na niektórych stromiznach, na ogół związana jest dobrze. Wędrówki wymaga oceny lokalnego zagrożenia lawinowego i odpowiedniego doboru trasy zwłaszcza na stromiznach. III stopień, znaczny, kolor pomarańczowy - pokrywa umiarkowanie, bądź słabo związana, wędrówki wymagają bardzo dużego doświadczenia, wiedzy o lawinach i oceny sytuacji. IV stopień, wysoki, kolor czerwonych - pokrywa jest słabo związana na większości stoków, wędrówki wymagają ekstremalnie dużej zdolności do lawinoznawczej oceny sytuacji. V stopień, bardzo wysoki, czarno-czerwona szachownica - pokrywa śnieżna słabo związana i bardzo niestabilna, poruszanie się w górach jest niemożliwe. Należy zaniechać wędrówek. Gdzie oprócz Tatr w Polsce grożą turystom lawiny? W Karkonoszach jest aż 49 torów lawinowych, więc przed wyprawą w te góry (w okresie zagrożenia lawinowego) należy konsultować się z GOPR-owcami. W Beskidach - Babia Góra - zwłaszcza jej północne stoki mają lawiniska: Małe Skrzyczne, Pilsko i Polica. W Pieninach lawiny występują na stromych zboczach, które opadają do Dunajca. Zdarzają się też na szlaku u wylotu Wąwozu Szopczańskiego. W Bieszczadach można je spotkać na: Szerokim Wierchu, Tarnicy, Wielkiej Rawce, Kińczyku Bukowskiem, a nawet na Połoninie Caryńskiej. Michał Białoński