Z początkiem bieżącego tygodnia media obiegła przykra wieść o śmierci 31-letniego amerykańskiego narciarza dowolnego specjalizującego się w halfpipe'ie, byłego uczestnika Pucharu Świata i złotego medalisty mistrzostw świata z 2015 roku. Wedle wiadomości zagranicznej prasy <a href="https://sport.interia.pl/zimowe/news-kyle-smaine-nie-zyje-mial-31-lat,nId,6566504">Kyle Smaine został porwany przez lawinę</a>, która zeszła w pobliżu góry Norikura, około 50 kilometrów od Nagano w Japonii. Przyjaciel Kyle'a, Grant Gunderson, który był świadkiem zdarzenia, relacjonował później, że został on odrzucony przez podmuch powietrza, a następnie przysypany przez śnieg. Ratownicy dotarli do sportowca oraz do jeszcze innej ofiary żywiołu. Nie byli im już w stanie pomóc. Po tragedii głos zabrała żona Smaine'a. Jenna Dramise opublikowała w mediach społecznościowych wpis, który chwyta za serce. To coś na kształt pożegnalnego listu do ukochanego. <a href="https://sport.interia.pl/narciarstwo-alpejskie/news-poznalismy-reprezentacje-polski-na-mistrzostwa-swiata,nId,6568640">Poznaliśmy reprezentację Polski na mistrzostwa świata</a> Kyle Smaine nie żyje. Poruszający list pożegnalny od żony Jenna ujawniła, że ona i Kyle byli kilka miesięcy po ślubie, co wcale nie było powszechną informacją. "Drogi Mężu i mój cały świecie, oficjalnie poślubiony 18 listopada 2022 roku, o czym mało ludzi w ogóle wiedziało" - rozpoczęła kobieta. "Jestem niesamowicie wdzięczna, że dane było mi wyjść za ciebie i mieć cię w moim życiu" - dodała. W następnej kolejności wyjaśniła, jak wielką pasją było dla Smaine'a narciarstwo. "Kochałeś jeździć na nartach bardziej niż ktokolwiek, kogo znam. Zabrałam cię autostopem w Nowej Zelandii w 2010 roku. Kto by wtedy pomyślał, że 13 lat później weźmiemy ślub. To były najlepsze lata mojego życia. Wiem, że przeżywałeś świetne chwile w Japonii i nie mogłabym mieć do ciebie pretensji o uprawianie tego, co kochasz. Chciałabym wyznać sekret, który od zawsze noszę - że cię kochałam. Choć w sumie jaka to była tajemnica, skoro powtarzałam ci to po 10 razy dziennie" - napisała. Na koniec pożegnała się z mężem, choć - jak ma nadzieję - nie na zawsze. Jej słowa zostały przyjęte ze wzruszeniem. Jest też dużo zapewnień o wsparciu i zrozumieniu. Głos zabrała m.in. snowboardzistka Jamie Anderson. "Przesyłam ci przede wszystkim dużo miłości" - napisała do Jenny. <a href="https://sport.interia.pl/skoki-narciarskie/news-niemiec-uznany-zdrajca-ujawnia-szokujacy-doping-hodowla-spor,nId,6568343">Niemiec uznany zdrajcą ujawnia szokujący doping. "Hodowla sportowych potworów"</a>