W Narodowym Programie Bieg na Igrzyska, który odbywa się pod patronatem Kowalczyk, uczestniczyło w minionym sezonie około czterystu dzieci w wieku 7 do 16 lat. Justyna jak może promuje narciarstwo biegowe, ale nie ma złudzeń, że uda się jej spopularyzować narty na tyle, żeby dogoniły piłkę nożna. - Futbol można sobie uprawiać na każdym podwórku, wystarczy do tego piłka, a do biegów narciarskich po pierwsze - potrzeba trochę śniegu, a po drugie - nart, a to jest trochę bardziej skomplikowane. Zapraszam jednak wszystkich na biegówki, bo to jest świetna forma rekreacji, turystyki i wypoczynku - reklamuje Kowalczyk. O tym, że wśród zawodowych biegaczek jest dużo astmiczek, nie chce się wypowiadać: - Dzieciaki i ich trenerzy niech się zajmą sportem w ujęciu rekreacyjnym, a wielki sport zostawmy na razie na boku - namawia. - Może niektórzy mi nie wierzą, ale mi aż serce rośnie, gdy patrzę na te dzieci podążające w moje ślady w Narodowym Programie Bieg na Igrzyska. Ja od kilku lat już jestem w tym sporcie wyczynowym, a to już zupełnie inna sprawa. Kiedy widzisz tych dzieciaczków bardzo oddających się nartom i bieganiu doznajesz superuczucia, że to wszystko może być jeszcze takie fajne. Poza tym popularyzujemy nasze biegi, czyli to, czym się zajmuję. Każdy z tych dzieciaków ma wielki potencjał. Wszystko się może zmienić i w rozwoju fizycznym i w zależności od tego, jak się w głowie poukłada. Po prostu trzeba być upartym, walecznym i ... trenować! Który bieg był w tym sezonie dla "Królowej Nart" najtrudniejszy? - Wszystkie były trudne i skomplikowane. Do każdego musiałam się przygotować na sto procent - podkreśla. - W ostatnim czasie obciążenia treningowe nie były za duże, ale spotkania oficjalne, których miałam co niemiara po powrocie z Vancouver kosztują mnie czasem więcej zdrowia - przyznaje Justyna. - Cóż, taka dola idola! Rozdaję masę autografów i może nie boli mnie od nich ręka, ale w pewnym momencie czynność ta staje się nużąca. Staram się jednak, bo może taki autograf zachęci dzieci może nie do wyczynu, ale do większej aktywności w uprawianiu sportu. W przyszłym sezonie w Polsce mają zostać przeprowadzone zawody z cyklu Tour de Ski. Justyna wespół z trenerem Aleksandrem Wierietielnym zastanawia się, czy brać udział w morderczym cyklu (osiem zawodów w 10 dni). - W Polsce postaramy się wystartować, choćbyśmy mieli po tych dwóch zawodach wycofać się z Tour de Ski. Na razie nie zaczęłam jeszcze przygotowań, więc za wcześnie mówić o kalendarzu startów - zadeklarowała "Królowa Nart". - Ale na przyszłość celów do zrealizowania mam na tyle dużo, że brak motywacji - póki co - mi nie grozi. Czy Kowalczyk odczuwa niedosyt po srebrnym (sprint) i brązowym (2 x 7,5 km) medalach w Vancouver? - Ja? Nie, ja odczuwam piekielne zadowolenie. To prawdziwe spełnienie siebie, że właśnie tam w Vancouver zdobyłam trzy medale - podsumowała igrzyska Justyna Kowalczyk z Kasiny Wielkiej.