Caryca Putina, jak określa się Jelenę Wialbe, wywołała ogromne poruszenie, gdy pojawiła się w sali obrad na kongresie Międzynarodowej Federacji Narciarskiej (FIS) w Mediolanie. Chciała osobiście dopilnować, by delegaci wybrali ją na następną kadencję do Rady. Lecz dostała pstryczek w nos. Otrzymała najmniej głosów ze wszystkich kandydatów i wraca do Moskwy z niczym więcej, jak z wyraźnym sygnałem. Także świat sportu bardzo negatywnie ocenia agresję wojsk rosyjskich na Ukrainę. Po wszystkim była sportsmenka przyznała, że właściwie spodziewała się takiego obrotu wydarzeń. Trudno żeby nie, skoro jest zagorzałą zwolenniczką Władimira Putina. Po sieci krąży jej fotografia w koszulce z wizerunkiem prezydenta i z futerałem na telefon z takim samym motywem. W obliczu cierpień Ukraińców obecność w ciele decyzyjnym FIS osoby o takich poglądach, byłaby hańbą dla narciarskiego związku. Tymczasem jej brak reelekcji jest w Rosji szeroko dyskutowany. I odbierany jako chyba największy cios, jaki mogło wymierzyć środowisko sportowe. Rosjanie ubolewają, że tracą głos w Radzie, a tym samym nie będą mieć już bezpośredniego wpływu na sprawy związane z narciarstwem, które jest jednym z najpopularniejszych sportów w kraju. Kontrowersyjna mistrzyni olimpijska znów za sterami. Jednogłośna decyzja Jelena Wialbe traci stanowisko w Radzie FIS. W Rosji ogromne zamieszanie, są wściekli Rosjanie sprawę Wialbe komentują bardzo nerwowo, z butą i na przekór rzeczywistości. "Najgłupsze rozwiązanie w historii. Ale nic, będziemy konkurować w Rosji. Ogólnie nadszedł czas, abyśmy zostali sponsorami MKOl. Gdyby 90 procent finansowania pochodziło nie z Ameryki, ale z Rosji, rozstrzygnięcie [głosowania] byłoby zupełnie inne" - nagina fakty biathlonista Aleksandr Tichonow cytowany przez Sport24. Głos zabrał też Aleksandr Panżynski, były biegacz narciarski i wicemistrz olimpijski, a także członek Komitetu Wykonawczego FIS. Zauważa, że Rosja odcinana jest od narciarstwa biegowego, co - w jego ocenie - "jest bardzo złe". Powtarza też koronny "argument" Rosjan o "upolitycznieniu sportu". Przy okazji, chyba nieco nieświadomie, potwierdza, że wiele sankcji sportowych nakładanych na Rosję ma związek z wojną w Ukrainie. Część jego rodaków stara się to wyprzeć i - jak na przykład Tichonow - tłumaczyć sprawę pieniędzmi lub teoriami spiskowymi o konszachtach. W podobnych kategoriach, jak słowa Panżynskiego, można rozpatrywać wypowiedź trenera rosyjskiej narodowej drużyny narciarstwa biegowego, Jurija Brodawki." To [brak wyboru Wialbe] jest godne ubolewania. Szkoda nie tylko, że nie mamy przedstawiciela w Radzie FIS, ale szkoda tych upolitycznionych ludzi, którzy są uzależnieni od decyzji zewnętrznych. Ci, którzy podjęli tę decyzję, nie mają zdania" - denerwuje się w rozmowie ze Sports.ru. Przewodnicząca Komisji Europejskiej po spotkaniu z Kliczką: Ukraina wygra Prezes FIS ucina spekulacje na temat braku wyboru Wialbe Wokół braku reelekcji dla Jeleny Wialbe zrobiło się takie zamieszanie, że do sprawy publicznie odniósł się prezes FIS, Johan Eliasch. Podkreślił, że decyzja została podjęta demokratycznie i większościowo. Tym samym zasygnalizował mocne stanowisko środowiska narciarskiego w sprawie wojny w Ukrainie i agresywnych działań Rosji. Legenda ujawnia, Rosjanie żyją teraz w strachu. Odziera ich ze złudzeń