W piątek, 31 lipca na sesji Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego w Kuala Lumpur wybrany zostanie gospodarz zimowych igrzysk w 2022 roku. Kandydatury są już tylko dwie - Pekin i Ałmaty. - W ogóle nie będę zdziwiony, jeśli po raz pierwszy w historii MKOl przyzna igrzyska Kazachstanowi. To kraj, który rozwija się w niesamowitym tempie, "pompuje" pieniądze w sport; widać to zwłaszcza po Ałmatach i Astanie, która chyba wzoruje się na Dubaju. Gdyby ktoś pojechał teraz do Kostanaj, gdzie ja mieszkałem, mógłby mieć wrażenie, że czas zatrzymał się gdzieś na latach 80., czy 90. poprzedniego wieku, ale dwa wcześniej wspomniane miasta całkowicie zmieniają wyobrażenie o Kazachstanie - stwierdził Gikiewicz, mistrz kraju w barwach Śląska Wrocław z 2012 roku. Kazachowie podkreślają, że ich przewagą w staraniach o olimpiadę jest naturalny śnieg, Chińczycy mają zaś doświadczenie w organizacji takiej imprezy, bowiem w 2008 roku Pekin przeprowadził z rozmachem letnie igrzyska. - Mogę zapewnić, że białego puchu w Kazachstanie nie zabraknie, w Ałmatach mają go pod dostatkiem i nie będzie konieczności przywożenia go ciężarówkami na olimpijskie areny, albo sztucznego naśnieżania. Ale też sportowcy i kibice muszą się przyzwyczaić do ostrych mrozów w lutym, a więc w miesiącu, na który planowane są igrzyska za siedem lat. Może być bardzo zimno, czego doświadczyłem w tym kraju, mimo że krótko w nim przebywałem - powiedział jeden z niewielu polskich sportowców grających w Kazachstanie. Odległości między miastami w tym kraju są ogromne, lecz przedstawiciele komitetu organizacyjnego Ałmaty 2022 zapewniają, że wszystkie obiekty olimpijskie będą zlokalizowane blisko siebie. - Na mecze ligowe do Ałmatów lataliśmy samolotem, ponieważ stan dróg jest na tyle zły, że nie było sensu pchać się autokarem. Czasem pociągiem podróżował tylko nasz zespół rezerw, gdyż w Kazachstanie terminarz tak był ustawiony, że pierwsza i druga drużyna grała z tym samym rywalem - dodał Gikiewicz. Polski piłkarz zwrócił uwagę na upodobanie Kazachów do jedzenia mięsa konia, m.in. różnych kiełbas. Z takimi przysmakami mogą zapoznać się kibice z całego świata, jeśli ten azjatycki kraj wygra piątkowe głosowanie w Malezji. - Kolegom z zespołu nie udało się namówić mnie do skosztowania tego mięsa, bowiem specyficzny zapach kompletnie mi nie pasował. Nie uczyłem się też języka kazachskiego, ale szybko musiałem opanować rosyjski. Dobrze, że w drużynie byli Serbowie, ponieważ ja znam chorwacki, więc miałem dużą pomoc na początku - wspomniał były napastnik m.in. AEL Limassol i Lewskiego Sofia, którego narzeczona jest Chorwatką i obecnie mieszkają w Splicie. Gikiewicz uważa, że w Kazachstanie jest bezpiecznie, a naród bardzo serdeczny i otwarty. - Samochodu nie opłacało mi się kupować, bowiem taksówki są tanie. Ale inaczej jeździ się i płaci Kazachom, a inaczej taksówkarzom, którzy mają rosyjskie korzenie. Z tymi drugimi jest znacznie gorzej, próbują kombinować widząc obcokrajowca. Miejscowi kierowcy są inni, bardzo weseli, przyjaźni. Generalnie bardzo miło wspominam Kazachstan. Rozmawiał: Radosław Gielo