Do zdarzenia doszło w czasie pierwszego przejazdu po torze skicrossowym, na sekcji następujących po sobie przeszkód (rollerów). Karolinę Riemen-Żerebecką przetransportowano helikopterem do szpitala w Granadzie, gdzie była utrzymywana w śpiączce farmakologicznej. Po tygodniu została wybudzona i została przeniesiona z oddziału intensywnej terapii na oddział neurologiczny. Dzięki szybkim postępom w leczeniu lekarze wyrazili zgodę na jej powrót do kraju. Od tygodnia Karolina Riemen-Żerebecka jest już w Polsce. Najpierw przebywała w szpitalu w Warszawie, a obecnie leczenie kontynuowane jest w Krakowie. Robert Kopeć, Interia: Jak czuje się żona?Tomasz Żerebecki (mąż i trener Karoliny Riemen-Żerebeckiej): Znacznie lepiej. Została przeniesiona do Szpitala św. Rafała w Krakowie, gdzie objęto ją pełną profesjonalną opieką medyczną. Przechodzi obecnie wszystkie niezbędne badania i już się rehabilituje.Podobno już się nawet porusza z asystą?- Próbuje nawet sama. Zaczyna coraz lepiej mówić. Jak na razie pracują nad tym logopeda i również psycholog. Wszystko idzie naprawdę w dobrym kierunku.A co mówią lekarze?- Rokowania są bardzo dobre. Wszystko wskazuje na to, że wróci do pełnej sprawności i to w dosyć szybkim tempie, patrząc na postępy, które robi z dnia na dzień. Jesteśmy dobrej myśli. Karolina sama wyznaczyła sobie duży cel, jak dla siebie. Nie chciałbym go jeszcze zdradzać, ale mam nadzieję, że będziemy w stanie jej w tym pomóc.Rozmawiał pan z żoną na temat wypadku? Czy pamięta, co się wydarzyło w Sierra Nevada?- Karolina jest w pełni świadoma. Pamięta wszystko sprzed wypadku. Natomiast samego zdarzenia nie. Wypytywaliśmy ją, próbowaliśmy przypomnieć jej to, ale ten uraz był tak poważny, że nie ma szans, żeby mogła cokolwiek z tego wypadku pamiętać.A co dokładnie stało się wtedy na treningu?- Posiadamy nagrania z różnych perspektyw z tego wypadku. Doszło do tego zaraz po skręcie na "negativie", na jednej z bramek. Po pierwszych jazdach testowych zwracaliśmy uwagę organizatorom, że bramka musi zostać przesunięta, a tego nie zrobiono. Jak Karolina przysiadła, to uderzyła jedną nartą o tyczkę, "pociągnęło" ją, w powietrzu zrobiła obrót o 360 stopni i z impetem uderzyła głową w przeciwstok drugiego rollera.Czy została pani Karolinie udzielona natychmiastowa pomoc?- Byliśmy dosyć blisko tego zdarzenia, więc szybko się tam pojawiliśmy. Na pytanie, czy pomoc została natychmiast udzielona, powiem że tak. Ale mamy bardzo dużo zastrzeżeń, jeśli chodzi o udzielenie pierwszej pomocy. Karolinę powinien od razu przetransportować helikopter do szpitala, a śmigłowca nie było. Czekaliśmy aż 1,5 godziny. Karolina ze stoku została przewieziona do punktu medycznego toboganem kilometr z głową w dół, po muldach. Tam czekaliśmy jeszcze około godziny na helikopter, który ją przetransportował do szpitala w Granadzie.W takim momencie, kiedy liczy się każda minuta, aż trudno uwierzyć, że było tak słabe zabezpieczenie medyczne. I to jeszcze na mistrzostwach świata.- Niestety, organizacja tych zawodów pozostawiała wiele do życzenia. Znaleźliśmy się w takiej, a nie innej sytuacji. Wszystko co było w naszej mocy, razem z Przemkiem Buczyńskim (głównym trenerem kadry - przyp. red), zrobiliśmy, ale nie mieliśmy wpływu na czas przylotu helikoptera. Za to jest odpowiedzialny organizator mistrzostw świata.Czy rozważa pan podjęcie kroków prawnych w stosunku do organizatorów?- Jeszcze się nad tym nie zastanawialiśmy. Na to przyjdzie czas. Na razie najważniejsze dla mnie jest to, żeby Karolina wróciła do pełnej sprawności. Całą energię kieruję, żeby jej w tym pomóc. Nie skupiam się na razie na tych kwestiach prawnych związanych z udzielaniem pierwszej pomocy Karolinie. Aczkolwiek mieliśmy na ten temat rozmowę z Przemkiem Buczyńskim i z czasem pewnie wrócimy do tego tematu.Polski Związek Narciarski stanął na wysokości zadania? Otrzymaliście wszelką możliwą pomoc?- Tak. Otrzymaliśmy pomoc w Hiszpanii, jak również tutaj. Mieliśmy zapewnienia ze szpitala w Warszawie, ale... Nie chcę za bardzo tego dwudniowego pobytu w Warszawie komentować. Natomiast PZN stanął na wysokości zadania po raz drugi i zapewnił obecnie Karolinie bardzo profesjonalną opiekę medyczną w Krakowie, wraz z rehabilitacją na najwyższym poziomie.Pani Karolina została przetransportowana z Hiszpanii do Polski specjalnym samolotem medycznym.- PZN posiada bardzo dobre ubezpieczenie. Małą komplikację mieliśmy, ponieważ taki samolot musiał zostać wyczarterowany z niemieckich linii lotniczych, ze specjalną obsługą medyczną, którą zażyczył sobie szpital w Granadzie. Jak to określił profesor Navarro, Karolina została doprowadzona w dobrym stanie do dalszej rehabilitacji, ale transport innymi środkami lokomocji mógłby spowodować uszczerbek na zdrowiu. W związku z tym, zapadła decyzja, żeby skorzystać właśnie z opcji samolotu medycznego.Czy pani Karolina ma szansę na powrót do profesjonalnego sportu? - Na razie chcemy skupić się na tym, żeby Karolina wróciła do zdrowia. Nie ukrywam, że współpracuje z psychologiem, bo mamy taką możliwość. Natomiast, czy wróci do uprawiania sportu, który kocha, to na razie na ten temat nie rozmawiamy. Karolina ma naprawdę wielki cel i myślę, że wkrótce będzie mogła do niego dążyć. Rozmawiał Robert Kopeć ***** Karolina Riemen-Żerebcka ma na koncie dwa występy na igrzyskach olimpijskich. W Vancouver (2010) zajęła 16. miejsce, a cztery lata później w Soczi była 15. Jej najlepszym wynikiem w mistrzostwach świata było 6. miejsce w 2011 roku (Deer Valley). W klasyfikacji generalnej Pucharu Świata 2016/17 uplasowała się na ósmej pozycji. Dwukrotnie stała na podium Pucharu Świata. W marcu 2013 r. w szwedzkim Are zajęła 3. miejsce. Jeszcze lepszy wynik uzyskała w grudniu ubiegłego roku, kiedy to w szwajcarskiej Arosie przegrała tylko z Kanadyjką Marielle Thompson.