INTERIA.PL: Na ile utrudnia pani zadanie fakt, że ministrem sportu nie jest już Joanna Mucha, która była gorącą orędowniczką igrzysk w Krakowie? Jagna Marczułajtis-Walczak, posłanka PO, przewodnicząca komitetu organizacyjnego ZIO Kraków 2022: - Nie utrudnia, gdyż minister sportu spełnia role współpracownika. Jego rolą jest przygotowanie i przedstawienie gwarancji pod kątem wniosku aplikacyjnego i kandydackiego. Pod kątem wniosku aplikacyjnego te gwarancje doprowadziła do końca pani minister Mucha, więc w fazie aplikacji pan minister Biernat ma zadanie wykonane. - Przed nami stoi bardziej skomplikowane zadanie w fazie kandydatury. To będzie około 50 gwarancji, które już rzeczywiście będą gwarancjami finansowymi, skomplikowanymi, wymagającymi dużego stopnia szczegółowości. Niemniej jednak ja się nie obawiam. To się po prostu musi stać. Są w ministerstwie sportu urzędnicy, którzy nad tym pracują. Jesteśmy z nimi w ciągłym kontakcie. Oni nie zostali zamieceni przez nową "miotłę"? - Na razie nie i liczę na to, że pozostaną na swych stanowiskach. Chociażby dlatego, że posiadają niezbędną wiedzę i stanowią mocne zaplecze merytoryczne dla ministra, który jest osobą przedstawiającą nasze stanowisko na Radzie Ministrów, wspierającą nasze działania, przyznającą dotacje. Wbrew temu, że rola ministerstwa sportu sprowadza się troszeczkę do stania z boku, bez tego resortu nie ruszylibyśmy z miejsca. Mamy z ministerstwem pełną synergię, podobnie jak z miastem Kraków i pozostałymi gminami, Urzędem Marszałkowskim oraz pozostałymi interesariuszami, bez których nie moglibyśmy istnieć. Czy przystępując do walki o igrzyska nie uderzał pani fakt, że my jako Polska w ogóle nie stawiamy na sporty zimowe? Infrastruktura dla tych sportów, za wyjątkiem skoków, jest opłakana. Justyna Kowalczyk musi podróżować sporo po świecie, by mieć gdzie trenować. - Nam zależy na rozwoju sportów zimowych i pomysł profesora Szymona Krasickiego o stworzeniu Narodowego Programu Rozwoju Sportów Zimowych przy okazji starania o igrzyska, jest absolutnym hitem w mojej ocenie i integralną częścią tego projektu. Projekt został już zaakceptowany w ministerstwie sportu przez panią minister Joannę Muchę. Na przyszły rok zostały zaplanowane środki w wysokości pięciu mln zł na dofinansowanie wyłącznie zimowych związków sportowych. Te związki mają przedstawić plan wykorzystania środków. Te pieniądze są przygotowane nie z myślą o dzisiejszej kadrze seniorskiej, ale o młodzieżowcach i juniorach, którzy za dziewięć lat będą nas mogli reprezentować na igrzyskach. - Chodzi nam o to, abyśmy nie tylko pięknie zorganizowali igrzyska, tak jak się to udało z Euro 2012, ale by również odnieść sukces sportowy, czego na Euro zabrakło. Skąd ta pewność, że wszyscy marzą o igrzyskach? Radni Krakowa odmówili przeprowadzenia referendum w tej sprawie. - Większość Polaków marzy o igrzyskach. Ta idea ma 81 procent poparcia społecznego. Badania były przeprowadzane na terenie całego kraju, wzięło w nich udział dwa tysiące respondentów, a to poważna grupa. Być może moje sformułowanie "wszyscy marzą o igrzyskach" jest zbyt daleko idące, ale te 81 procent to całkiem sporo. Wiadomo już dokładnie, ile igrzyska będą kosztowały? - Jesteśmy w fazie początkowej starań o nie. To złożony proces, mamy za sobą akceptacje na poziomie samorządowym, wojewódzkim, rządowym i parlamentarnym. Nie robimy nic bez akceptacji władz samorządowych. Finalne decyzje odnośnie budżetu będą zapadały za rok. Orientacyjnie budżet operacyjny na przeprowadzenie igrzysk to około pięciu mld zł. Szacujemy, że z inwestycjami przeprowadzonymi wyłącznie pod kątem igrzysk w sumie 6,5 mld zł. Rozmawiał: Michał Białoński