Wyczerpujące miesiące startów dobiegają końca, a po mistrzostwach świata i Europy rozgrywanych w formule dystansowej oraz sześciu Pucharach Świata pojawia się ostatnia w tym sezonie szansa na zapełnienie gabloty. Na brak medali w swojej kolekcji nie mogą narzekać reprezentanci Polski, którzy do tej pory uzbierali piętnaście krążków. Najwięcej, bo aż dziesięć z nich, zostało wywalczonych w Pucharze Świata, ale te najcenniejsze to efekt świetnych występów w mistrzostwach świata (brąz drużyny sprinterek oraz Damiana Żurka na 500 metrów) i Europy (złoto drużyny sprinterów, srebro drużyny sprinterek i brąz Marka Kani na 500 metrów) na dystansach. W Zakopanem rośnie perła. To będzie najnowocześniejszy obiekt w Europie Koszmar polskiej gwiazdy. Groźny upadek zmusił go do wycofania się z mistrzostw świata Niestety w Inzell polska drużyna wystąpi osłabiona brakiem Damiana Żurka. Nasz medalista mistrzostw świata w biegu na 500 metrów, miał groźny upadek na ostatnim treningu i nabawił się kontuzji. Dla części zawodników, m.in. Karoliny Bosiek czy Magdaleny Czyszczoń, to szansa na najlepsze indywidualne wyniki w sezonie i nawiązanie do wspomnień z zeszłorocznych, wielobojowych ME z Heerenveen. W Holandii Bosiek była piąta wśród sprinterek, a Czyszczoń, która przed kilkoma dniami w Tomaszowie Mazowieckim zdobyła aż sześć złotych medali MP, zajęła szóste miejsce w "dużym" wieloboju. Na kolejny niezły start w tym sezonie liczy również Iga Wojtasik, świeżo upieczona mistrzyni kraju w wieloboju sprinterskim, która w walce o złoty medal pokonała inną reprezentantkę kraju Andżelikę Wójcik. - MŚ w Inzell będą dla mnie czwartym tygodniem startów, ale liczę, że uda mi się dowieźć formę - wierzy 23-latka, która pod koniec lutego zdobyła srebrny medal Akademickich Mistrzostw Świata w Hamar na dystansie 500 metrów. Start wielobojowych MŚ w Inzell w łyżwiarstwie szybkim w czwartek, 7 marca, a ich koniec zaplanowano na niedzielę, 10 marca.