Partner merytoryczny: Eleven Sports

Groźny upadek polskiego olimpijczyka. Przeskoczył Wielką Krokiew

Jeszcze zanim Kamil Stoch nabawił się kontuzji kolana na treningu na Wielkiej Krokwi, na obiekcie im. Stanisława Marusarza w Zakopanem, groźnie wyglądający upadek miał Andrzej Szczechowicz. Wiele wskazuje na to, że nasz olimpijczyk może stracić najbliższą zimę. W najbliższych dniach przejdzie kolejne badania, po których okaże się, czy czeka długie leczenie, czy może operacja.

Andrzej Szczechowicz
Andrzej Szczechowicz/JOE KLAMAR/AFP

Akurat w ostatnich tygodniach Andrzej Szczechowicz, medalista Uniwersjady, olimpijczyk z Pekinu i dwukrotny uczestnik mistrzostw świata w narciarstwie klasycznym w kombinacji norweskiej, zaczął sobie coraz lepiej radzić na skoczni. To między innymi dzięki pomocy trenera Zbigniewa Klimowskiego, który pomagał nieco naszym dwuboistom na skoczni.

Niestety przyszedł felerny trening na Wielkiej Krokwi. 24-latek pofrunął daleko. Przeskoczył skocznię. Sam tego dokładnie nie pamięta, bo przy lądowaniu z wysokiego pułapu mocno uderzył głową. Przez pewien czas czuł ból w odcinku szyjnym, ale nie to było najgorsze. Niestety mocno ucierpiały kolana.

Adam Małysz: Dziś rodzice są o wiele bardziej potrzebni niż wcześniej. WIDEO/Polsat Sport/Polsat Sport

Daleki lot na Wielkiej Krokwi i bolesny upadek. Nasz olimpijczyk czeka na decyzję lekarza

- W końcu moje skoki zaczęły wyglądać znacznie lepiej. Jak to na treningach, była wysoko ustawiona belka. Poleciałem bardzo daleko. Za daleko. Nie wytrzymały kolana. Mam naderwane więzadła krzyżowe i boczne. Na razie przechodzę rehabilitację, za kilka dni zapadnie decyzja, czy będzie mnie czekała operacja, czy jednak będzie to leczenie zachowawcze - powiedział Szczechowicz w rozmowie z Interia Sport.

- Zawsze mi brakowało tego, by skakać daleko na dużej skoczni, a tu przeskoczyłem Wielką Krokiew. I jak na złość, wydarzyło się coś złego - dodał.

Jak się okazuje, uderzenie było tak mocne, że Szczechowicz nie pamięta samego zetknięcia z ziemią.

Nie wiem, ile było dokładnie metrów. Nie pamiętam. Jak się zatrzymałem, to już miałem pełną świadomość. Później odczuwałem mocny ból w szyi, więc musiał solidnie uderzyć głową. Spadłem z dużej wysokości. Za czerwoną linią wiedziałem, że jestem zbyt wysoko. W tym miejscu, w którym zwykle lądowałem, leciałem jeszcze kilka metrów nad ziemią

~ opowiadał nasz dwuboista.

Teraz musi poczekać na ostateczną diagnozę i wtedy okaże się, co ze startem w mistrzostwach świata w narciarstwie klasycznym w Trondheim (26 lutego - 9 marca 2025 roku), bo przecież coraz lepiej zaczął się spisywać na skoczni. Oby jednak wszystko dobrze się zakończyło.

Andrzej Szczechowicz na zimowych igrzyskach olimpijskich w Pekinie/Dai Tianfang/Xinhua/AFP
Wielka Krokiew im. Stanisława Marusarza/Paweł Skraba/materiały prasowe
Andrzej Szczechowicz /JOE KLAMAR/AFP



INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem