PZŁS napisał: "Z żalem i smutkiem informujemy o śmierci polskiej panczenistki, medalistki mistrzostw Europy i świata, olimpijki Erwiny Ryś-Ferens.". Związek przypomina, że w czasie kariery sportowej reprezentowała barwy Olimpii Elbląg i Marymontu Warszawa, zdobyła 83 tytuły mistrzyni Polski oraz ustanowiła 50 rekordów kraju w łyżwiarstwie szybkim. Erwina Ryś-Ferens czterokrotnie startowała w igrzyskach olimpijskich (Innsbruck 1976, Lake Placid 1980, Sarajewo 1984, Calgary 1988), kilkakrotnie zajmując miejsca w czołowej dziesiątce (najwyższe miejsce - 5.). Trzykrotnie zdobywała brązowe medale mistrzostw świata: w 1978 i 1985 w wieloboju sprinterskim oraz w 1988 w wieloboju. Erwina Ryś-Ferens zmarła w wieku 67 lat. Zarząd Polskiego Związku Łyżwiarstwa Szybkiego i rodzina łyżwiarska przekazują głębokie wyrazy współczucia rodzinie i bliskim zmarłej. Erwina Ryś-Ferens walczyła z nowotworem kości Erwina Ryś-Ferens zmagała się od kilku lat z nowotworem kości, przez który od jesieni 2020 r. nie mogła chodzić i poruszała się na wózku. - Nasza mama wielokrotnie udowadniała na torze jaka wielką ma wolę walki, tak samo teraz nie poddaje się i walczy z rakiem. Rak kości odebrał jej to, na czym swoja karierę zbudowała, silne nogi. Rak mocno się rozgościł i odebrał możliwość chodzenia. Mama nie czuje nóg i wymaga całodobowej opieki. Niezbędna jest rehabilitacja i dostosowanie mieszkania do potrzeb osoby leżącej i na wózku (min. łóżko ortopedyczne, łazienka dla niepełnosprawnych). Tak jak kiedyś mama dawała z siebie wszystko dla Polski teraz ona potrzebuje pomocy, aby umożliwić jej codzienne funkcjonowanie. Liczymy na Wasze wsparcie i mamy nadzieję, że teraz też Państwo nie zawiedziecie jej w kibicowaniu, tym razem po dojście do zdrowia. Bardzo dziękujemy za wszelką okazaną pomoc - tak w sierpniu 2020 r. apelował jej syn Jan Filip Ferens, w opisie zbiórki na leczenie legendy polskiego łyżwiarstwa szybkiego. Erwina Ryś-Ferens: Katowałam swoje ciało przez lata Erwina Ryś-Ferens uważała, że sama zgotowała sobie ten los. - Przez lata wręcz katowałam swoje ciało. W tym nogi, które teraz nie działają. Kiedyś nie było takiej świadomości jak dzisiaj. Myślałam, że im więcej będę trenować, tym większy sukces osiągnę. Nie zatrzymywałam się. Treningi, jedzenie, sen - tak wyglądał mój świat. Nie było nikogo, kto podpowiedziałby, że czasem warto przystopować. Wręcz przeciwnie - trenerzy zachęcali do jeszcze cięższej pracy. Gdy na chwilę zwalniałam, od razu słyszałam krzyk. Po treningach padałam na twarz ze zmęczenia. A potem odpoczynek, sauna, masaż i znowu do roboty. Mnie samej nigdy nie zapaliła się czerwona lampka. Dopiero teraz widzę, do czego doprowadziłam. Organizm w końcu się zbuntował. Zresztą cierpiało nie tylko ciało, ale też głowa - opowiadała w listopadzie 2020 r., w rozmowie z Dariuszem Faronem z "Onetu". Erwina Ryś-Ferens ukończyła warszawską AWF w 1979 r. Urodziła się 15 stycznia 1955 r. w Elblągu, w tamtejszej Olimpii rozpoczęła karierę sportową. Na śmierć legendy zareagował prezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego Andrzej Kraśnicki: "W imieniu Rodziny Olimpijskiej, Najbliższym, Przyjaciołom i Współpracownikom ŚP. Erwiny Ryś-Ferens składam najszczersze wyrazy współczucia. Łączymy się z Państwem w bólu i żalu!" - napisał.