Początkowo Weroniki Bieli-Nowaczyk nie było w składzie reprezentacji Polski na zawody Pucharu Świata w snowboardzie, jakie odbywały się na Jaworzynie Krynickiej w Krynicy-Zdroju. Najpierw na treningach musiał ją zobaczyć Oskar Bom, trener naszej kadry. Dopiero po nich podjął decyzję o dołączeniu Bieli-Nowaczyk do listy startowej w pierwszym w historii PŚ w snowboardzie rozgrywanym w Polsce. Ma ponad 50 lat i chce przebić Noriakiego Kasaiego. Zdradziła, dlaczego to robi Dwa lata temu zakończyła karierę, ale teraz znowu stanęła na starcie Pucharu Świata Pierwszego dnia 32-latka nie dotarła do mety. Podobnie zresztą, jak jej mąż Michał Nowaczyk. Ten jechał bardzo dobrze w kwalifikacjach, ale na przedostatniej bramce zaliczył wywrotkę. Na tyle przykrą, że jakiś czas siedział przy trasie, bo poczuł mocne uderzenie głową. Kolejnego dnia małżeństwo Nowaczyków spisało się znacznie lepiej. Weronika była 24. Została najwyżej sklasyfikowaną tego dnia polską zawodniczką. Jej mąż z kolei był 19. Do awansu do najlepszej "16" zabrakło niewiele, ale i tak zaliczył najlepszy występ w tym sezonie, choć z pewnością nie mógł być z niego zadowolony, bo przecież w przeszłości stawał na podium Pucharu Świata. Jego żona dwa lata temu zapowiadała zakończenie kariery. - To była trudna decyzja. Nie miałam wrażenia, że mam dość, ale chciałabym spróbować czegoś innego. Powoli kończę moją długą przygodę ze studiami. Postanowiłam zatem, że to dobry moment na rozstanie ze sportem - mówiła w Zhangjiakou, gdzie rywalizowali snowboardziści w czasie igrzysk w Pekinie. Akurat wtedy była na ukończeniu doktoratu z fizyki. Zajmowała się fizyką atomową ciężkich jonów w Instytucie Fizyki Uniwersytetu Jagiellońskiego. Mimo zapowiedzi o zakończeniu kariery i przejściu na sportową emeryturę sporadycznie pojawiała się na starcie zawodów. Wystąpiła - zaraz po igrzyskach - w mistrzostwach Polski. Kilka miesięcy później stanęła na podium Pucharu Europy w slalomie gigancie równoległym. Ubiegłej zimy znowu pojawiła się w mistrzostwach kraju, a następnie w zawodach Pucharu Świata w Scuol, zajmując wówczas 20. miejsce. Po ponad rocznej przerwie wróciła do rywalizacji w Krynicy-Zdroju. Polska olimpijka wróci do sportu? Zastanawia się nad tym, trener nie mówi "nie" - Zapowiadałam zakończenie kariery, ale w tym roku jeździ mi się na desce bardzo dobrze. Czuję, że mogę być szybka. Dlatego bardzo chciałam wystartować w Krynicy-Zdroju. Razem z trenerem ustaliliśmy zasady kwalifikacji i w końcu Oskar Bom zgodził się na mój start. Jestem bardzo szczęśliwa - mówiła Biela-Nowaczyk. Obecnie nasza snowboardzistka i doktor fizyki przebywa na urlopie macierzyńskim, bowiem pięć miesięcy temu na świat przyszedł syn państwa Nowaczyków. Sama Weronika pracuje jako naukowiec w Niemczech, gdzie stara się badać pochodzenie wszechświata. - Trudno jest zrezygnować do końca ze sportu. Zwłaszcza po tak długiej karierze. Po tym, jak na świat przyszedł nasz syn, to zmieniły się u nas priorytety. Weronika kocha jednak snowboard i bardzo chciałaby wrócić. Czas jednak pokaże, czy będzie jeździć dalej, czy nie - dodał Michał Nowaczyk. Teraz decyzja należy do naszej olimpijki. Trener Bom nie przekreśla jej szans na znalezienie się w kadrze, ale chce mieć jasną deklarację. - Na pewno będę prowadził rozmowy z Weroniką. Za tydzień mamy jeszcze zawody Pucharu Europy w Suchem i zobaczymy, jak tam sobie poradzi. Na pewno temat jest otwarty. Pytanie tylko, na jakich warunkach chciałaby wrócić? Przyznam bowiem szczerze, że nie lubię pół-środków i trenowania na pół-gwizdka. Ciekaw jestem, jak chcieliby to wszystko razem z Michałem połączyć - powiedział szkoleniowiec naszej kadry.