Pijalnia Główna w Krynicy-Zdroju przy głównym deptaku była miejscem inauguracji Pucharu Świata w snowboardzie, który po raz pierwszy zawitał do Polski. Tam odbyło się losowanie numerów startów, które mają ogromne znaczenie. Tym bardziej w czasie tych zawodów. Sceneria była fantastyczna, a co najważniejsze, dopisali też kibice. W Pijalni Głównej pojawiły się setki fanów, którzy zgotowali wspaniałe przywitanie Oskarowi Kwiatkowskiemu, naszemu mistrzowi świata w snowboardzie. Historyczny Puchar Świata w Polsce. Ważna zapowiedź naszego mistrza świata Trudne warunki, ale zawody odbędą się. Zapadła ważna decyzja - To fantastyczne, ilu ludzi pojawiło się na losowaniu numerków. Nie zawsze są takie tłumy, jak w Krynicy-Zdroju. Do tego jest fantastyczna zabawa, bo przy okazji odbywa się koncert - cieszyła się Aleksandra Król, która wraz z Kwiatkowskim sprawiła, że PŚ zawitał do Polski. Ubiegłej zimy ona została brązową medalistką mistrzostw świata. Dziś jest szczęśliwą mamą i choć w Krynicy-Zdroju nie wystąpi, to jednak pojawiła się na miejscu, bo będzie komentowała zawody. Losowanie w snowboardzie jest szalenie ważne. Zwłaszcza w takim przypadku, jaki dopadł Krynicę-Zdrój. Do ostatnich chwil ważyły się bowiem losy zawodów. Wszystko przez wiosenną aurę. Ta spędzała sen z powiek organizatorom. Na trasie na Jaworzynie Krynickiej jest wystarczająca ilość śniegu, ale jest kłopot. Jest on bardzo miękki. Dlatego zdecydowano się, że przed sobotnimi zawodami slalomu giganta równoległego trasa będzie posypana chemikaliami. To mieszanka soli i innych środków. W sumie wysypanych zostanie osiem ton. Zawody jednak - przynajmniej w sobotę - odbędą się. Alfą i omegą, jeśli chodzi o przygotowanie trasy jest delegat techniczny z Bułgarii Wiktor Giczew. Radość w polskim obozie. Szansa na sukces Oskara Kwiatkowskiego I, wracając teraz do numerów startowych, to w tak trudnych warunkach, będą one miały wielkie znaczenie w kwalifikacjach. - Jeeeest!!! - krzyknął Oskar Bom, trener naszej kadry snowboardzistów, kiedy Kwiatkowski wylosował trójkę. To znaczy, że w eliminacjach pojedzie w jednej z pierwszych par. Ciekawie wyglądało samo losowanie numerów startowych. Przypominało nieco to program "Szansa na sukces". Zawodniczki i zawodnicy ciągnęli za wstążki, do których przymocowane były butelki lokalnej wody mineralnej z numerem. Następnie odbierali oni charakterystyczny dla Krynicy-Zdroju kubek z dzióbkiem z tym samym numerem, w którym z kolei znajdowała się koszulka z właściwym numerem. - Taka ceremonia ma nas rozluźnić przed startem. W austriackim Bad Gastein musieliśmy kiedyś wyławiać numer z basenu, skacząc do niego - wspominała Król. Była dobra zabawa, a teraz czas na sportową rywalizację. Ta zapowiada się przednio. Na trybunach ma pojawić się komplet publiczności. Polacy z kolei liczą na pierwsze podium w tym sezonie. Z Krynicy-Zdroju - Tomasz Kalemba, Interia Sport