Dramatyczny wypadek na stoku. „To była nieformalna rozgrzewka”
Pędzą z prędkością w okolicach 200 km/h. W takiej sytuacji człowiek z trudem może pozwolić sobie na mrugnięcie okiem, na uniknięcie przeszkody nie ma najmniejszych szans. A Nicolas Bochatay ratrak zauważył w ostatniej chwili... Szwajcar zginął na miejscu, tuż przed finałowymi zjazdami narciarstwa szybkiego podczas Zimowych igrzysk Olimpijskich w Albertville w 1992 r.

Narciarstwo szybkie w programie igrzysk olimpijskich znalazło się tylko raz - właśnie w 1992 r. Miało być konkurencją pokazową, niemal kończyło rywalizację o medale w Albertville. Wypadek Bochatay’a sprawił jednak, że święto sportu zamieniło się w żałobę.
Pochodził z narciarskiej rodziny. Jego ciotka - Fernande Bochatay - była brązową medalistką olimpijską w slalomie gigancie kobiet z Grenoble. Nicolas też pragnął olimpijskiego krążka, a okazja nadarzyła się w Albertville.
Miał prawo marzyć o sukcesie, bo należał do czołówki narciarstwa szybkiego. Był mistrzem Szwajcarii, z roku na rok jeździł coraz szybciej. W dniu olimpijskich półfinałów wybrał się na trening wraz ze swoim kolegą z drużyny - Pierrem-Yvesem Jorandem. Nie jechali jednak olimpijską trasą, ale obok.
Bochatay najwyraźniej zdecydował się na nieformalną rozgrzewkę lub był w drodze na teren zawodów. Jeździł po publicznym stoku, sąsiadującym z trasą do narciarstwa szybkiego
Nicolas Bochatay zginął pod gąsienicami ratraka
Narciarze szybcy znani są z tego, że nie kalkulują. W tej dyscyplinie nie ma miejsca na taktykę, bo o wygranej decydują tysięczne sekundy. Tak też pewnie pojechał Bochatay. Rozwijał prędkość porównywalną z samochodami pędzącymi po autostradzie, a na jednym ze wzniesień wyszedł w powietrze. Nie wiedział jednak, że za nim znajduje się ratrak. Wpadł prosto pod gąsienice maszyny, zginął na miejscu. 27-letni zawodnik zostawił żonę oraz dwójkę dzieci.
Po wypadku rozpoczęto dochodzenie. Organizatorzy zapewniali, że ratrak poruszał się zgodnie z przepisami - miał włączoną sygnalizację świetlną oraz dźwiękową. Członkowie szwajcarskiej ekipy twierdzili co innego i podkreślali, że maszyna w ogóle nie pracowała. Nierozstrzygnięta do dziś pozostaje także inna kwestia - dlaczego podczas zjazdu Bochatay miał założone narty do slalomu giganta, a nie zjazdowe.
Mimo tragedii zdecydowano się dokończyć zawody, ale ekipa szwajcarska wycofała się ze startu. Ostatecznie jednak był to pierwszy i ostatni raz narciarstwa szybkiego na igrzyskach olimpijskich.
To nie był jednak pierwszy raz, gdy podczas igrzysk olimpijskich zderzenie z ratrakiem zakończyło się tragicznie. Cztery lata wcześniej, podczas Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Calgary, na rekonesans kanadyjskich stoków wybrał się Joerg Oberhammer. Główny lekarz austriackiej kadry podczas zjazdu zderzył się z przedstawicielem austriackiej telewizji i wpadł pod gąsienice potężnej maszyny. Operator nie miał szans na jej zatrzymanie, Oberhammer zginął na miejscu.
Piotr Jawor














