Partner merytoryczny: Eleven Sports

Dramatyczna relacja trenera z Lądka-Zdroju. Nie mógł powstrzymać łez. "Tego miasta nie ma"

To, co odkrywa wycofująca się woda z Lądka-Zdroju, naprawdę przeraża. Miasto zostało doszczętnie zniszczone. - Tego miasta nie ma. Jest strasznie - przekazał nam łamiącym się głosem Tomasz Żerebecki, były trener skicrossu w Polskim Związku Narciarskim. On na szczęście nie ucierpiał, ale jest przerażony tym, co odsłoniła opadająca woda.

Lądek-Zdrój po przejściu wielkiej wody. W ramce Tomasz Żerebecki
Lądek-Zdrój po przejściu wielkiej wody. W ramce Tomasz Żerebecki/Maciej Kulczyński/PAP/Archiwum Tomasza Żerebeckiego/INTERIA.PL

Dramatyczne sceny miały miejsce w niedzielę (15 września). Tego dnia w położonym wyżej Stroniu Śląskim pękła tama, zalewając Lądek-Zdrój.

Pęd wody był niesamowity. Ta niszczyła błyskawicznie wszystko, co napotykała na swojej drodze. Woda spustoszyła miasto, a apokaliptyczny obraz tego, co tam się dokonało, można było zobaczyć dopiero po tym, jak opadła woda. Trzeba przyznać, że zdjęcia i filmy z Lądka-Zdroju są przerażające.

Zrujnowany Lądek-Zdrój/Maciej Kulczyński/PAP

Lądek-Zdrój zniszczony przez wodę. "Tego miasta nie ma"

W mieście zostały zniszczone niemal wszystkie mosty w tym most św. Jana z 16. wieku. Zniszczonych zostało wiele budynków. W tym także zabytkowa restauracja.

W 1997 roku wielka woda też była w mieście, ale takich zniszczeń nie było. Tomasz Żerebecki, były trener w Polskim Związku Narciarskim, a także w reprezentacji Czech, ze łzami w oczach powiedział nam: - Tego miasta nie ma.

On na szczęście nie ucierpiał. Żerebecki jest współwłaścicielem Domu Seniora Hilltom. Ten jest położony na wzniesieniu.

- Dostarczamy tam swoimi żywność, leki i wszystko, co jest potrzebne. Do miasta można dostać tylko od strony Czech. Patrząc jednak na miasto i ludzi, to jest to wielka tragedia. Nie ma niczego. Nie ma miasta - powiedział Żerebecki, który znowu zaczął płakać.

Nie ma infrastruktury. Zostaliśmy z niczym. Nie ma żadnych służb, które pomagałaby nam. Podejrzewam, że w mieście jest pełno ludzi, których nie jesteśmy w stanie odnaleźć

~ dodał.

Z relacji Żerebeckiego wynika, że miasto jest całkowicie zrujnowane. Najpewniej sami mieszkańcy nie poradzą sobie z tym, by najpierw doprowadzić Lądek-Zdrój do porządku, a potem zacząć odbudowę. Trzeba mieć nadzieję na to, że władze państwowe skierują w to miejsce odpowiednie siły.

- Nie da się tego opisać. Na razie trzeba poczekać, aż woda całkowicie opadnie, a potem sprawdzać, jakie budynki nadają się jeszcze do użytkowania. Stronia nie ma, Lądka nie ma. Tama pękła i koniec. To, co było w 1997 roku, to był pikuś. Tu naprawdę nie ma co zbierać. Odbudowa miasta potrwa długo, o ile w ogóle można to odbudować - opowiadał.

- Pomagamy sobie wszyscy nawzajem. Każdy robi, co tylko może. To jest jednak horror. Ani zdjęcia, ani filmy w telewizji nie oddają tak naprawdę tego, jak tu jest - dodał Żerebecki, którego nie było na miejscu, jak zalewało miasto. Dotarł do Lądka-Zdroju w momencie, kiedy woda zaczęła opadać.

Tomasz Żerebecki w strojuy reprezentacji Czech w czasie zimowych igrzysk olimpijskich w Pekinie/Archiwum Tomasza Żerebeckiego/materiały prasowe
Zniszczony Lądek-Zdrój po przejściu wielkiej wody/Maciej Kulczyński/PAP
Cuprum Stilon Gorzow - Trefl Gdańsk. Skrót meczu. WIDEO/Polsat Sport/Polsat Sport




INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem