Kamiła Walijewa to zdecydowanie jedno z najgłośniejszych nazwisk zimowych igrzysk olimpijskich w Pekinie. Wszystko przez wykrycie niedozwolonej substancji w jej organizmie. 15-letnia wówczas Rosjanka uzyskała pozytywny wynik testu antydopingowego. Sprawa wyszła jednak na jaw już wtedy, gdy wraz z drużyną miała na swoim koncie wygraną. W obliczu kontrowersji została mimo wszystko dopuszczona do rywalizacji solistek, a zgodę wydał na to CAS. Czytaj też: Kompromitujące sceny z Putinem i sportowcami. Wideo ujrzało światło dzienne Po igrzyskach zadaniem Rosyjskiej Agencji Antydopingowej było zbadanie sprawy młodej łyżwiarki. Termin został wyznaczony na 8 sierpnia. Tymczasem przewodnicząca Komitetu Olimpijskiego i Paraolimpijskiego Stanów Zjednoczonych ma poważne wątpliwości, jak przebiega proces dochodzenia rosyjskiego organu. Putin w obronie Walijewej Wątpliwości podsyciły słowa Władimira Putina, który niedawno spotkał się z medalistami olimpijskimi. Rosyjski prezydent stwierdził, że "takiej doskonałości nie da się osiągnąć nieuczciwie". Sarah Hirshland w tej sprawie wypowiedziała się dla "Washington Post". "Jeśli on broni Walijewej, zanim proces się rozstrzygnie, jak można uważać, że jest on uczciwy?" - opowiedziała o swoich wątpliwościach Hirshland. Przewodnicząca dodała też, że z ciekawością przyglądała się ruchom sportowych organizacji międzynarodowych oraz poszczególnych osób na wojnę w Ukrainie. Nie dała się jednak wciągnąć w dyskusję, czy na kolejnych igrzyskach w 2024 roku Rosjanie będą mogli walczyć o medale.